Mam wrażenie, że w Polsce prywatyzacja przestaje już straszyć. Zarówno strona społeczna, związkowa, jak i pracownicy dostrzegają w niej ogromną szansę - mówi Aleksander Grad, minister skarbu Państwa.
- Cóż, trzeba nazwać rzecz po imieniu. Mieliśmy ministerstwo pozornego nadzoru właścicielskiego i zupełnie wyhamowany proces prywatyzacji. W 2007 roku, przy tak dobrej koniunkturze na świecie, resort sprywatyzował spółki za 600 mln zł. Nawet nie sprzedano tzw. resztówek w bankach prywatnych, czyli kilkuprocentowych udziałów S P, nie dających żadnego wpływu na spółkę, z czego budżet zostałby zasilony kwotą ze trzy razy większą. W dodatku zniszczono zespoły odpowiedzialne za prowadzenie procesów prywatyzacyjnych. Zmieniono klimat wokół prywatyzacji, wprowadzając strach przed działaniem i obsesję trzymania majątku przez SP dla samego faktu jego posiadania.
- Przyszedł czas na gruntowne zmiany.
- Od dwóch lat konsekwentnie budowałem tę "maszynę", która jest niezbędna do działania. Dobrałem odpowiednich pracowników, zmieniłem procedury i inspirowałem zmianę prawa do realizacji procesów prywatyzacyjnych.