Przyjeżdżało się do Warszawy z kijami, prętami, robiło zadymę i osiągało to, co się chciało. Jednak te czasy minęły - mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
- Jak ocenia pan zachowanie związków zawodowych?
- Myślę, że związki zawodowe nieco spuściły z tonu. Dotarło do nich to, że obecnie na rynku światowym jest sytuacja kryzysowa.
I ich działania nie są już tak bezwzględne, jak do tej pory. Związki zawodowe są z roku na rok słabsze. To tendencja ogólnoświatowa.
W miarę globalizowania się gospodarki związki zawodowe tracą na znaczeniu.
One mają spore znaczenie wtedy, kiedy gospodarka jest względnie zamknięta. Jeżeli natomiast można sięgnąć po towary bądź usługi z zagranicy, to związki są świadome tego, że wysuwając nazbyt rozbuchane żądania, podpiłowują gałąź, na której same siedzą.