W ciągu 5-6 lat przemysł paliwowy w Polsce będzie potrzebował na dolewki do oleju napędowego ok. 1,5 mln ton rzepaku. Branżę spożywczą czeka więc ostra konkurencja z paliwową.
W ciągu ostatnich tygodni ceny niektórych gatunków zbóż skoczyły niemal o 40 proc. Można się więc spodziewać, że wkrótce tak jak Włosi doczekamy się podwyżek cen makaronów, a także słodyczy, mięsa, mleka i pieczywa. Wraz z rosnącą produkcją biopaliw idą do góry także ceny rzepaku, które pociągną za sobą ceny olejów jadalnych i margaryn. Być może już niedługo będziemy musieli wybierać między usmażeniem na oleju kotleta a zatankowaniem biodiesla do baku. Czy tak się stanie? Zdania przedstawicieli branży spożywczej, paliwowej, producentów rzepaku oraz analityków są tu podzielone.
Warzyć biopaliwa na zamiary
Poziom 10-proc. udziału biokomponentów w ogólnej sprzedaży paliw, który UE chce osiągnąć do 2020 r., bardzo niepokoi przedstawicieli przemysłu spożywczego. Według nich taki skok produkcji biopaliw będzie mieć negatywny wpływ na przemysł rolno-spożywczy i sytuację ekonomiczną konsumentów.
- Jeżeli ktoś nie dostrzega związku między rosnącymi cenami zboża a zakładanym 10-proc. udziałem biopaliw w ogólnych paliwach, to tak naprawdę nie rozumie, na czym polega bilans surowcowy w UE i na czym polega zaopatrzenie przemysłu - denerwuje się Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ). - Skutkiem tych działań może być znaczący wzrost cen żywności - dodaje.
A to dlatego, że podstawowe surowce do produkcji biopaliw, czyli oleje roślinne, cukier, zboże i rośliny bogate w skrobię, są także wykorzystywane do produkcji większości artykułów żywnościowych. - Rynek spożywczy to naczynia połączone - jeżeli coś złego wydarzy się w jednej branży, bardzo często odbija się to na całym sektorze produkcji żywności - wyjaśnia Andrzej Gantner.
Według PFPŻ, w ostatnich latach rozwój produkcji biopaliw miał znaczący wpływ na nieustanny wzrost cen surowców rolnych, przykładowo cena oleju rzepakowego w ciągu kilku lat wzrosła o 60 proc., a producenci biopaliw zużywają 2/3 oleju wyprodukowanego w Europie. Podobną tendencję widać także na rynku zbóż. Zbyt duży w stosunku do powierzchni zasiewów i wydajności uprawy zbóż poziom produkcji biopaliwa odbije się negatywnie na cenach mięsa i jego przetworów. Przedstawiciele Krajowej Izby Biopaliw oraz Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku uspokajają.
- Nie sądzę, aby z powodu większej produkcji biopaliw nagle skoczyły ceny olejów spożywczych czy margaryny - mówi Szymon Kuczyński, wiceprezes KZPR. - Zachodzą szybkie zmiany w strukturze spożycia tłuszczów. O ile jeszcze 10 lat temu niepodzielnie królował olej rzepakowy, o tyle w tej chwili jest on wypierany przez inne oleje oraz oliwę z oliwek.
- Rozwój rynku biodiesla będzie się odbywał w oparciu o surowce pochodzące z większej wydajności upraw i większego areału, a nie kosztem rynku spożywczego - argumentuje Tadeusz Zakrzewski, prezes Krajowej Izby Biopaliw. - Tak powinno być, ale jest to gra rynkowa i wszystko może się wydarzyć - zastrzega.
Wątpliwości ma także przedstawiciel branży paliwowej. - Moim zdaniem, ceny oleju rzepakowego w najbliższych latach będą rosły. Powodów jest kilka. Po pierwsze, będzie rósł wolumen biokomponentów wytwarzanych na bazie tego oleju, a po drugie, część wytwarzanego u nas oleju będzie eksportowana na rynek UE zarówno do celów spożywczych, jak i biopaliwowych - wyjaśnia Piotr Prusakiewicz, członek zarządu Rafinerii Trzebinia SA.
Żywność na huśtawce
Jednak według przedstawicieli branży spożywczej gwałtowne przyspieszenie w biopaliwach może oznaczać kłopoty dla przemysłu spożywczego w UE. Powód jest jeden - ponad 70 proc. wszystkich surowców rolnych wytwarzanych w Unii jest zużywana przez ten przemysł. A ceny surowców rolnych wytwarzanych na terenie Wspólnoty w wielu przypadkach są znacząco wyższe niż ceny na rynkach światowych.
- Konieczność konkurowania o surowiec z producentami biopaliw, przy braku swobodnego dostępu do źródeł zaopatrzenia z krajów trzecich, nieuchronnie spowoduje znaczący wzrost kosztów produkcji i niedobory surowcowe. Odbije się to na konkurencyjności eksportowej sektora i przyczyni do utraty rynków krajów trzecich - twierdzi Andrzej Gantner.
Ograniczenie możliwości ekspansji polskich produktów żywnościowych na te rynki będzie stanowiło zatem poważne zagrożenie dla dalszego rozwoju gospodarczego Polski. Wzrost bezrobocia, a nawet kolejne bankructwa firm - dodaje.
Destabilizacja niektórych rynków rolnych w Polsce i w całej UE widoczna jest już teraz, przy stosunkowo niewielkim, 2-proc. udziale biopaliw. Osiągnięcie zalecanego w UE poziomu 5,75 proc. energii pochodzącej z biopaliw będzie wymagało użycia 17,5 proc. ziemi uprawnej - wynika z analiz Goldman Sachs z lipca 2006 r.
- Skutki wprowadzenia poziomu 10 proc. trudne są w tej chwili do oszacowania, jednak pewnym jest, że bez poważnej reformy światowego handlu, która otworzy rynek UE na surowce z krajów trzecich, wystąpi znaczący niedobór podstawowych surowców rolnych, a co za tym idzie, znacząca podwyżka ich cen - tłumaczy dyrektor generalny PFPŻ. Skutki tych podwyżek będą szczególnie dotkliwe dla polskiego społeczeństwa. A to dlatego, że wydatki na żywność stanowią prawie 30 proc. budżetów polskich rodzin.
Łukasz Stępniak