Nie zabraniam żadnemu związkowi organizowania strajku. Chcę jednak, by ci wszyscy, którzy organizują strajk, pamiętali o tym, jakie przynosi to szkody firmie - rozmowa z Piotrem Czajkowskim, prezesem kopalni Budryk w Ornontowicach.
– Nieprawdą jest, że w kopalni Budryk wydano sądowy zakaz strajku. To byłoby złamanie Konstytucji RP. Doskonale wiemy jednak o tym, że dzień postoju w naszej firmie, to straty w wysokości około 2 milionów złotych. Wiedząc więc o możliwości wywołania postoju postanowiliśmy zapobiec wystąpieniu potencjalnej szkody. Sąd przychylił się do naszej argumentacji. Ja nie zabraniam żadnemu związkowi organizowania strajku. Chcę jednak, by wszystko odbywało się w zgodzie z obowiązującym w naszym kraju prawem. Chcę też, by ci wszyscy, którzy organizują strajk, pamiętali o tym, jakie przynosi to szkody firmie. Tymczasem związkowcy bardzo łatwo zapominają o tym, że to oni również ponoszą odpowiedzialność za firmę, w której pracują.
– Łatwo jest wywołać strajk w takim zakładzie jak kopalnia węgla kamiennego?
– Bardzo łatwo. Do tego wystarczy w zasadzie kilka osób. Jedni blokują bramę, paru windy i już cała praca kopalni jest sparaliżowana. Nawet ci, którzy chcieliby pracować, nie mają możliwości zjazdu na dół. Na całym świecie firma to jest dobro, o które dba cała załoga. Chciałbym, żeby ta świadomość dotarła również do naszych działaczy związkowych.