W Warszawie działa ponad dwadzieścia systemów informacyjnych, które przetwarzają dane. Rzecz w tym, że nie potrafią się one między sobą porozumiewać.
Pochodzą na przykład z systemów mierzących natężenie ruchu samochodów albo z komisji opracowujących wyniki testów maturalnych.
Wśród nich są raporty informujące o stanie wodociągów, dane dotyczące liczby pasażerów tramwajów, uszkodzeń nawierzchni drogowych albo skuteczności interwencji policji.
Problem polega na tym, że najczęściej wszystkie razem nie składają się w jeden obraz tętniącego życiem organizmu. Cenne informacje trafiają zwykle do systemów, które nie są ze sobą powiązane. Nie można więc ich w pełni wykorzystać np. w realizacji planów zrównoważonego rozwoju miasta.