Chcielibyśmy i boimy się chińskiego kapitału w naszej gospodarce. Inwestorzy z Kraju Środka interesują się ekonomicznie słabszymi krajami Unii jako przyczółkami europejskiej ekspansji.
Kryzys finansowy spowodował globalną przecenę, czyli stał się też świetną okazją do zakupów. Chińskie koncerny i fundusze państwowe silnie penetrowały kraje Afryki i inne regiony, gdzie można pozyskać surowce. Ostatnio, jak wynika z ocen Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, chińscy inwestorzy zmieniają kierunek działania. Zaczęło ich interesować także "miękkie podbrzusze" Unii Europejskiej, czyli słabsze kraje członkowskie - Grecja, Bułgaria, Rumunia, od kilku miesięcy także Węgry. A co z Polską?