Każdy ma swoje ulubione miejsce na wakacje. Jedni wolą jeździć za granicę, inni wypoczywają w kraju. Najczęściej jest tak, że kiedy jakaś miejscowość szczególnie nas oczaruje, to później wielokrotnie do niej wracamy.
– Co roku w lecie jeździmy nad polskie morze – mówi prezes Zarządu SAP Polska Grzegorz Rogaliński. – Preferujemy Bałtyk, bo z trójką małych dzieciaków nie chce nam się jeździć za granicę. Szczególnie mile wspominam pobyty w Dźwirzynie. To niewielka miejscowość, ale nie sposób się tam nudzić. Jest jezioro, a także otwarty basen z podgrzewaną wodą. Dla małych dzieci to duża frajda. Atutem Dźwirzyna jest też jezioro Resko. Kiedy znudzi się plażowanie, to można popływać na desce albo wypożyczyć rower wodny i z niego podziwiać okolicę.
Warto dodać, że jezioro Resko to raj dla wędkarzy, obfituje bowiem w ryby, głównie w leszcze, a także liny, sandacze, węgorze i okonie. Z jeziorem Resko wiąże się też jedna z tajemnic drugiej wojny światowej. Ponoć w marcu 1945 r. podczas walk o Mrzeżyno i przylegające do Dźwirzyna Rogowo zestrzelono samolot, który runął wprost do jeziora. Niemcom nie udało się go wyciągnąć, podobnie jak później żołnierzom Armii Czerwonej. Ci próbowali wyciągnąć samolot, ale przełamał się on na pół. Nie brak przypuszczeń i opinii, że na pokładzie samolotu przewożono elementy owianej legendą bursztynowej komnaty. Później wraku samolotu szukali polscy płetwonurkowie – bez rezultatu. Poszukiwania komplikowało muliste dno.