Rozmowa z Tadeuszem Aziewiczem, prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów
- Polska była jednym wielkim monopolem kilkanaście lat temu. Teraz mamy niepodległe państwo, które od jedenastu lat podlega przemianom. Nasz urząd obchodzi w tym roku dziesięciolecie swojej działalności, a ja jestem trzecim prezesem w jego historii. Na samym początku urząd miał rozbijać państwowe monopole i wspomagać prywatyzację. Miał również wprowadzić politykę konkurencji do polityki gospodarczej rządu. Później połączono działalność skierowaną przeciw monopolom z działalnością prokonsumencką. I od 1996 roku zamiast Urzędu Antymonopolowego mamy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W tym czasie podporządkowano prezesowi urzędu także Inspekcję Handlową. To był początek poszerzania kompetencji, który trwa do dziś.
Moja obecność w urzędzie zbiegła się w czasie z dość specyficzną sytuacją w gospodarce światowej. Przełom wieku jest bowiem czasem fuzji. Nie możemy blokować polskim przedsiębiorcom możliwości wzmacniania się wobec nowych wyzwań i konkurencji wynikającej choćby z przyszłej integracji Polski z UE. Z drugiej strony musimy pilnować, żeby pod hasłem wzmacniania nie doszło do monopolizacji rynków i osiągania korzyści kosztem konsumentów. Drugi problem - z którym się zderzam - wynika z faktu prywatyzacji dużych państwowych molochów, podmiotów posiadających ważną pozycję rynkową. Stajemy w naturalnym konflikcie z interesem Skarbu Państwa. Sprzedając monopol można zwiększyć wpływy do budżetu. A są one potrzebne, gdyż rząd wprowadza wielkie reformy, na które trzeba pieniędzy. Z drugiej strony my musimy pilnować interesów konsumentów, aby nie musieli oni płacić więcej niż na konkurencyjnym rynku. Stąd nasza determinacja w postępowaniu dotyczącym wielu firm, np. Polskiego Koncernu Naftowego. Mam pewność, że w tej chwili powstaje struktura mogąca przesądzić o kształcie rynku paliwowego w Polsce na długi czas. Odczują to następne pokolenia.