Ostatnie wydarzenia na styku Rosji i Ukrainy powinny nieco zahamować pęd ku budowie elektrowni opalanych gazem. Zapowiedzi firm energetycznych należy oceniać ostrożnie, a i sami potencjalni inwestorzy zapewne zweryfikują plany. Gazu jest zbyt mało, a - jak widać - z jego dostarczeniem mogą być problemy.
Stanie się tak ze względów praktycznych. Zdaniem Mirosława Dudy z Agencji Rynku Energii, energetyka węglowa w świetle nowych regulacji będzie droga. Tempo rozwoju energetyki jądrowej będzie zaś niedostateczne. Wszystko wskazuje także na to, że odnawialne źródła energii nie będą w stanie pokryć rosnącego zapotrzebowania na energię elektryczną. Nic więc dziwnego, że wielu pokłada ogromne nadzieje w produkcji energii z gazu. I zdaniem specjalistów, gwałtowny rozwój energetyki gazowej będzie odpowiadał za ogromną część wzrostu konsumpcji gazu.
Plany branży energetycznej i nie tylko (o budowie bloków gazowych myśli kilka firm spoza energetyki) są bardzo ambitne.
W sumie chodzi o 2000-3000 MW w perspektywie kilku lat. To setki milionów metrów sześciennych gazu więcej. Za inwestycjami w energetykę gazową przemawia względna taniość inwestycji i szybkość realizacji.