Negocjujemy zmiany w Umowie Partnerstwa - najważniejszym dokumencie określającym strategię inwestowania funduszy 2014-20 w naszym kraju - gdyż konieczne wydają się zmiany w poziomie i strukturze wydatków - wskazuje Jerzy Kwieciński, członek Rady Ministrów, wiceminister rozwoju w rozmowie z Jackiem Ziarno.
- Unijne środki nigdy nie będą tak łatwo dostępne, jak np. pożyczki w banku. Są one obwarowane wieloma warunkami oraz przepisami - już zresztą na poziomie UE. Wiele z tych przepisów nakłada obowiązki na instytucje, ale część wymogów przenosi się na poziom beneficjentów. Dlatego postanowiliśmy ułatwić i przyspieszyć proces dofinansowania z Unii, a także późniejszą realizację projektów. Większość rozwiązań wprowadzi właśnie nowela tzw. ustawy wdrożeniowej, będąca jednym z elementów Konstytucji Biznesu.
Przedsiębiorcy, prócz samorządów, to główni beneficjenci unijnych funduszy. Z zaproponowanych działań skorzystają jednak wszyscy, którzy chcą realizować inwestycje z takim wsparciem. Bez jasnych zasad ubiegania się o podobną pomoc oraz przejrzystego systemu realizacji projektów nie sposób mówić o efektywnym inwestowaniu funduszy UE.
- Pies pogrzebany jednak w szczegółach...
- Racja. Jednym z istotniejszych rozwiązań jest możliwość skorzystania z pomocy Rzecznika Funduszy UE przy kontaktach z instytucjami zaangażowanymi we wdrażanie europejskich pieniędzy. Gdy wnioskodawca nie zdąży złożyć wniosku konkursowego w terminie, będzie mógł to zrobić w kolejnej rundzie. Ma też możliwość poprawy aplikacji - co skutkuje tym, że jego wniosek nie przepadnie na wstępnym etapie. Beneficjent nie będzie też musiał dostarczać dokumentów, które instytucja sama może uzyskać ani stosować się, jak obecnie, do zapisów ok. stu dokumentów, a jedynie do wytycznych ministra rozwoju i ministra finansów. Przy odwołaniach zaś szybciej zostanie rozpatrzony protest.
To główne, ale przecież nie jedyne nasze działania. Dzięki nim jeszcze szybciej będziemy wykorzystywać środki UE, a to wpłynie na inwestycje. Aby te inwestycje miały jak najlepsze przełożenie na efekty, chcemy się wesprzeć strukturami urzędów wojewódzkich - w monitorowaniu i nadzorze wykorzystywania unijnych środków.
- Podkreśla pan, że w najbliższych miesiącach pieniądze z UE coraz bardziej znacząco rzutować będą na wzrost polskiego PKB i rozwój gospodarki. A przesłanki do takiej prognozy?
- Przyśpieszenie w funduszach z punktu widzenia gospodarki jest już zauważalne od II połowy zeszłego roku, ale szczególnie widoczne w II kwartale tego roku. Zapewniam, że w III i IV kwartale będzie jeszcze mocniejsze.
Dotąd dominowały inwestycje krajowe, ale rozkręcają się też inwestycje samorządów - jednego z głównych beneficjentów funduszy. 183 mld zł w podpisanych umowach odpowiada prawie połowie wydatków z budżetu państwa; 350 mld zł to zaś - mniej więcej - wartość rocznych inwestycji w naszym kraju. Oto ilustracja, jak silny impuls fundusze stanowią dla inwestycji, a przez to - i dla gospodarki.
- Jak pan oceni wpływ środków z Brukseli na stan realizacji Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju? W jakich strategicznych kierunkach stanie się on najistotniejszy?
- Głównym celem zmian w modelu korzystania ze środków UE w Polsce był przyrost efektywności przedsięwzięć realizowanych z unijnym dofinansowaniem. Wzmocniliśmy powiązanie dotowanych działań z krajowym systemem planowania i finansowania rozwoju. Wprowadziliśmy dodatkowe mechanizmy, premiujące osiąganie rezultatów zakładanych w Strategii w kwestii konkurencyjności, innowacyjności oraz włączania społecznego i terytorialnego.
Cele Strategii są zatem współrealizowane za pomocą funduszy europejskich - w różnym stopniu i zakresie. Konieczne wydają się jednak zmiany w poziomie i strukturze wydatków. Dlatego negocjujemy zmiany w Umowie Partnerstwa - najważniejszym dokumencie określającym strategię inwestowania funduszy 2014-20 w naszym kraju. Na czołowych pozycjach znajdą się zrównoważony transport, konkurencyjność MŚP, wspieranie przejścia na gospodarkę niskoemisyjną oraz wzmacnianie badań naukowych, rozwoju technologicznego i innowacji. To oczywiście tylko niektóre obszary... Fundusze UE mają i będą mieć pozytywny wpływ na realizację wszystkich wskazanych celów i priorytetowych kierunków działań Strategii.
- Trochę szczegółów: jakie największe i najważniejsze z pana punktu widzenia projekty ze współfinansowaniem UE zostały już dopięte? I jak wygląda sytuacja pod tym względem w regionach? Bo w tej perspektywie znacznie większa część środków dzielona jest w ramach programów regionalnych.
- Przypomnę, że to już nasza trzecia perspektywa finansowa. I czwarta, jeśli wziąć pod uwagę środki przedakcesyjne. Wszystkich projektów, w tym także tych największych, zrealizowano bardzo dużo. Dotyczyły niemal każdej dziedziny życia Polaków, dlatego naprawdę trudno mi wskazać najważniejsze...
W obecnym okresie programowania największym inwestycjom w kraju dedykowany jest Program Infrastruktura i Środowisko (POIiŚ). Mogą z niego zyskać dofinansowanie projekty z sektorów środowisko, zdrowie, kultura i energetyka, ale najwięcej środków zarezerwowano na transport.
A jeśli chodzi o regiony: faktycznie, zarządzają one znacznie większą pulą środków niż w latach 2007-13, lecz wolniej niż poprzednio inwestują środki unijne. Dzięki wspólnym działaniom Ministerstwa Rozwoju i Instytucji Zarządzających RPO, obserwujemy przyspieszenie, niemniej średni poziom kontraktacji w regionach to dziś 35 proc., podczas gdy w programach krajowych - średnio 40 proc.
Wyraźnie uwidacznia się też różne tempo we wdrażaniu w poszczególnych województwach - są samorządy, które nie zakontraktowały 1/4 puli dostępnych środków, ale wyłonili się również prymusi - z wartością umów wyższą niż połowa alokacji (Wielkopolskie - 51 proc. i Pomorskie - 66 proc.). Oceniając teraz: najlepiej w programach regionalnych uruchamia się środki dedykowane przedsiębiorcom. Jeszcze większe różnice widać w przypadku płatności - w programach krajowych to średnio 10 proc., a w regionalnych - jedynie 5 proc.
- Dalej o szczegółach... Czy nad koleją wisi jakieś fatum? W poprzedniej perspektywie budżetowej były problemy z wykorzystaniem środków, a w kwietniu mówił pan, że podobne (choć w mniejszej skali) kłopoty mogą być i w obecnej perspektywie. Z czego wynika ten kolejowy opór w absorpcji środków z UE?
- Wiele projektów na początku perspektywy 2014-20 wciąż pozostawało na etapie planowania i konsultacji. Zaległości należało nadrobić - i to się udało. Dla przykładu: w czwartym roku wdrażania POIiŚ 2007-13, tj. w 2010 r., praktycznie dopiero rozpoczynaliśmy kontraktację projektów (podpisano umowy jedynie dla 6 projektów na nieco ponad 7 proc. alokacji dla sektora kolejowego)!
W ramach obecnego programu mamy już w umowach blisko 36 proc. W przypadku zawarcia wszystkich planowanych umów, do końca bieżącego roku poziom kontraktacji ma szansę wzrosnąć do ok. 50 proc., a nawet przekroczyć tę wartość (jeżeli, rzecz jasna, nie pojawią się znaczące oszczędności poprzetargowe).
Wspomnijmy też, że PKP PLK S.A. pozostaje największym beneficjentem Instrumentu "Łącząc Europę", finansującego budowę transeuropejskiej sieci transportowej w UE. Zagospodarowaliśmy już praktycznie w całości 3,5 mld euro przeznaczonych na kolej w ramach tego instrumentu. Współfinansują one realizację 21 dużych projektów. Podobnie, bo ok. połowa środków z Krajowego Programu Kolejowego, tj. ok. 33 mld zł, jest już w "uruchomionych" przetargach, podpisanych lub nawet zakończonych umowach z wykonawcami.
Ale w przypadku kolei niewątpliwie pozostaje jeszcze dużo do zrobienia, szczególnie w kontekście ograniczania ryzyk, które są bezpośrednio związane z procesem inwestycyjnym. Dzięki usprawnieniu przepływu informacji, a także monitoringowi inwestycji i współpracy międzyinstytucjonalnej, ryzyka te udaje się jednak identyfikować na wczesnym etapie, co ma kluczowe znaczenie dla realizacji projektów w założonych harmonogramach.
- W rozmowie z nami w połowie zeszłego roku zadeklarował pan: "Położymy nacisk na to, by około pół biliona złotych funduszy unijnych w nowej perspektywie finansowej intensyfikowało inwestycyjne wydatki firm prywatnych". Pora na pierwsze oceny... Z punktu widzenia ministerstwa - udało się?
- Przyjrzyjmy się bliżej umowom, bo to dziś najbardziej miarodajny wskaźnik. Wkład Unii (112 mld) oznacza, że 62 mld, czyli ok. 36 proc., pochodzi ze źródeł krajowych. Porozumienia o dofinansowaniu przedsiębiorstw stanowią ponad połowę wartości wszystkich wniosków - ogółem 59,6 mld zł, publiczne dofinansowanie dla nich sięgnęło 35 mld, zatem zadeklarowany wkład własny można ocenić na ok. 24,5 mld. Czyli każde 100 zł wsparcia publicznego bezpośrednio mobilizuje, jak dotychczas, ok. 70 zł wkładu własnego przedsiębiorstw. A przed nami jeszcze 6,5 roku realizacji tej perspektywy finansowej, w której w usprawnionym systemie instytucjonalnym (grupa Polskiego Funduszu Rozwoju) szerzej wykorzystujemy pozadotacyjne formy wsparcia, dające większą społeczno-ekonomiczną stopę zwrotu z zaangażowania publicznego. Niewątpliwie udało się zatem zmodernizować system realizacji funduszy (zwłaszcza dla przedsiębiorców) i przyspieszyć wydatkowanie.
Ale nie oznacza to, że oczekujemy natychmiastowego i pełnego uwidocznienia tych pozytywnych zjawisk we wskaźnikach statystyki publicznej. Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju przewiduje osiągnięcie poziomu inwestycji w wysokości 25 proc. PKB w roku 2030. Przyśpieszenie wzrostu gospodarczego, a także stabilny harmonogram wydatków środków europejskich, powinny pozwolić na podtrzymanie obserwowanego już przyśpieszenia inwestycji, ale też na utrzymanie obecnej fazy ożywienia do końca perspektywy.
- Z raportu zespołu prof. Wojciecha Misiąga wynika, że w latach 2004-11 na "przeciętnego Polaka" przypadało ok. 5,1 tys. zł pomocy unijnej. Ale w Podlaskiem - 8,3 tys. zł, a w woj. warmińsko-mazurskim - 7,7 tys. zł. A "skok cywilizacyjny", także w sferze inwestycji biznesowych, był daleko mniejszy od oczekiwanego. Czy dziś - po prawie dwóch latach sprawowania władzy przez rząd PiS i ustawicznych deklaracjach administracji rządowej o wzmożonym rozwoju Polski Wschodniej - można dać gwarancję, że ów proces się nie powtórzy, przynajmniej w podobnej skali?
- To oczywiste: wschodnie regiony potrzebują większego wsparcia, gdyż mają inną strukturę gospodarczą, w dużym stopniu opartą na tradycyjnych gałęziach gospodarki, takich jak rolnictwo. Dzięki wsparciu funduszy, w tym dedykowanego tylko Polsce Wschodniej programu krajowego, ta struktura się zmienia, staje się bardziej dynamiczna, a wydajność pracy - zauważalnie wzrasta.
Nie mamy wątpliwości, że to proces długofalowy. Z jednej strony wymaga przekształceń gospodarczych, z drugiej zaś na dynamikę zmian oddziałuje także "czynnik ludzki". Środki europejskie wspierają jednak te zmiany, promując rozwój bardziej dynamicznych gałęzi gospodarki.
- Wśród polityków, nawet części ekonomistów, widać rozdźwięk w ocenie oddziaływania pieniędzy z Unii na naszą gospodarkę i standard życia. Wyostrzając: jedni prawią - OK, są ważne, ale to tylko 10 proc. naszych inwestycji. Inni są zdania, że bez nich byśmy okuleli. Po czyjej stronie, według pana, jest racja?
- W tej dyskusji znów odwołajmy się do liczb, bo mówią same za siebie... Należy też pamiętać, że inwestycje współfinansowane z funduszy unijnych stanowią znaczącą część inwestycji publicznych w Polsce i uzupełnienie budżetów krajowych. Widać to szczególnie na przykładzie Polski Wschodniej, gdzie rekompensują niższy poziom dochodów własnych JST, wspierając dodatkowo inwestycje.
U progu wejścia Polski do UE borykaliśmy się z wieloma problemami, które dziś udało się rozwiązać i poprawić jakość życia mieszkańców.
Na każdym kroku widzimy informacje o przedsięwzięciach współfinansowanych z Unii. Tylko w ramach perspektywy 2007-13 wsparcie zyskało 8171 ośrodków wychowania przedszkolnego i 1,3 mln bezrobotnych. Blisko 250 tys. osób przekazano dotacje na własny biznes. Wybudowano 1200 km autostrad i 1650 km dróg ekspresowych, ponad 3400 km nowych dróg gminnych. Zmodernizowano 3185 km dróg wojewódzkich. To fakty, z którymi nie da się polemizować. I tylko przykłady pierwsze z brzegu...
- Następna perspektywa budżetowa - co już zapowiadano nie od dziś - przykręci nam kurek z pieniędzmi. Jak możemy walczyć na argumenty, by maksymalnie te cięcia ograniczyć? I jak sytuacja polityczna - w Polsce, w Europie - może na ten proces wpływać?
- Formalne dyskusje o budżecie UE po 2020 r. jeszcze się nie rozpoczęły. Komisja Europejska planuje przedstawić jego propozycję w połowie przyszłego roku. Czynników, które mogą wpłynąć na wielkość nowego budżetu, jest naturalnie wiele. Jednym z głównych - z pewnością brexit.
Głos Polski jest słyszany w debacie o unijnym budżecie po 2020 r. oraz o przyszłości polityki spójności - dzięki intensywnym działaniom rządowym. Przekonujemy naszych partnerów, że pozostaje w interesie całej Unii, aby kolejny budżet był ambitny, dający gwarancję rozwiązania najważniejszych problemów z punktu widzenia obywateli i procesu integracyjnego Unii - bez dzielenia przy tym Europy na różne prędkości. Dużą rolę winna więc odgrywać polityka spójności - najbardziej widoczna dla obywateli Unii i odpowiadająca w sposób bezpośredni na ich potrzeby. Dlatego zabiegamy o jak najlepsze ramy finansowe na lata 2020+.
Jeszcze przed rozpoczęciem dialogu na forum UE, Polska zainicjowała debatę polityczną o roli i wartości polityki spójności, wskazując, jak ważne jest utrzymanie dużego budżetu dla niej. Od wielu miesięcy prowadzimy intensywny dialog z Komisją - zarówno na poziomie politycznym, jak i eksperckim. W gronie 8 państw (Grupa Wyszehradzka plus Bułgaria, Rumunia, Chorwacja i Słowenia) wypracowaliśmy stanowisko dotyczące polityki spójności po 2020 r., a w ślad za tym - broszurę i animację, promujące efekty polityki spójności.
- Dyskutuje się stworzenie odrębnego budżetu strefy euro (pojawiły się także pomysły odrębnego ministra finansów i parlamentu). W jaki sposób wpłynęłoby to na nasze relacje gospodarcze z krajami eurolandu - zarówno w kontekście funduszy unijnych, jak i wymiany handlowej, regulacji...
- Przyjmując 25 marca br. Deklarację Rzymską, poczyniono ważny krok ku zabezpieczeniu przyszłości UE. Stanowi ona dobry kompromis pomiędzy postulatami wszystkich państw członkowskich i uwzględnia gros postulatów Polski oraz pozostałych państw Grupy Wyszehradzkiej. Ze zrozumieniem spotkał się wyrażany przez nas sprzeciw dotyczący budowy tzw. unii wielu prędkości. Podział na różne gremia stanowiłby poważną siłę odśrodkową, dezintegrującą Europę i wprowadzającą chaos do współpracy w ramach UE.
Także dzięki naszym zabiegom w dokumencie znalazł się zapis traktujący o tym, że Unia jest niepodzielna, a wszelkie wewnętrzne inicjatywy muszą pozostać otwarte dla państw, które zechcą się do nich przyłączyć w przyszłości. Dodatkowo wszystkie te inicjatywy bezwzględnie powinny pozostawać w zgodzie z postanowieniami Traktatów dotyczącymi wzmocnionej współpracy.
Unijne Traktaty jasno wskazują, że wzmocniona współpraca nie może naruszać rynku wewnętrznego ani spójności gospodarczej, społecznej i terytorialnej Unii. A także nie może wprowadzać dyskryminacji żadnego państwa członkowskiego w handlu ani naruszać zasad konkurencji. Nie przypadkiem jednym z filarów naszego stanowiska w dyskusji o przyszłości UE pozostaje przekonanie, że jednolity rynek czterech swobód jest podstawowym źródłem rozwoju i wzrostu gospodarczego w Europie.