Przemysł, skupiony głównie na działalności produkcyjnej, znany jest z tego, że pozostawia po sobie zdewastowane obiekty, które trzeba rewitalizować. Rzadziej mówi się o przedsiębiorcach ratujących zaniedbane budowle zabytkowe i nadających im nowe funkcje.
- Okres, kiedy firmy kupowały zabytki, już minął, teraz głównymi nabywcami są osoby prywatne. W tej chwili koszty remontu i utrzymania są tak duże, że zaczynają zbyt mocno obciążać budżet firmy. Kiedyś kupowali okazyjnie, teraz chcą okazyjnie sprzedać - mówi Adam Urbuś, właściciel Agencji Nieruchomości Historycznych "Be Happy" z Katowic. - Przykładem jest pałacyk Borynia, własność Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jest obiektem średnio utrzymanym, a kiedy się okazało, że trzeba wyłożyć spore środki na remonty, że trzeba wymienić rynny i dach, to JSW już na to nie stać.