Dane makroekonomiczne za ubiegły rok wskazywały na spore ożywienie polskiej gospodarki, jednak już wskaźniki za I kw. 2005 r. mówią raczej o zadyszce, mogącej przejść w bolesną kolkę.
Dynamiczny wzrost gospodarczy, rekordowy napływ inwestycji zagranicznych, wysoki eksport przy stopniowym umacnianiu się złotego, utrzymywaniu się wysokiej stopy bezrobocia, wzroście inflacji i niskim poziomie inwestycyjnym przedsiębiorstw – to wskaźniki kształtujące obraz polskiej gospodarki w 2004 roku.
Analizy i raporty podsumowujące ubiegły rok opracowane przez administrację państwową jeżeli nawet nie były pełne hurraoptymizmu, to rzecz jasna uwypuklały to co dobre. Tymczasem już I kw. br. pokazał, że do gospodarczych notowań należy podchodzić z rezerwą, a urzędowy optymizm bardzo łatwo może zostać zweryfikowany przez rynkowe realia.