Scholastycy mieli dużo czasu i z upodobaniem trawili go na dysputach. Bywało, zastanawiali się ile też diabłów może zmieścić się na główce od szpilki. Prafizycy inaczej postrzegali świat. W szpilce widzieli... miliony atomów.
Atomistyka to nauka bardzo współczesna. Swą nazwę zapożyczyła od Demokryta głoszącego, wieki temu, że świat składa się z niepodzielnych cząsteczek, czyli atomos. "Istnieją atomy i próżnia, wszystko inne jest mniemaniem".
Także w Polsce. Po latach doświadczeń i tragicznym wypadku w Czarnobylu - entuzjazm wyraźnie zmalał. Co gorsza, duch katastrofy zaczął krążyć nad Europą. Szczególnie Środkową. Jesteśmy właśnie świadkami ostrego protestu Austriaków przeciwko rozbudowie czeskiej elektrowni atomowej w przygranicznym Temelinie. Konflikt groził poważnymi konsekwencjami politycznymi. Mówi się o zablokowaniu przez rząd Wolfganga Schüssela wejścia Republiki Czeskiej do Unii Europejskiej. Fobia atomowa Austrii jest szczególnie mocna. Dwadzieścia lat temu w referendum zadecydowano o zamknięciu własnej, gotowej elektrowni jądrowej na przedpolach Wiednia. Byłem tam przejazdem i pamiętam, że sama konserwacja nieczynnego reaktora kosztowała 12 milionów szylingów rocznie. W Polsce, po nieudanej próbie w Żarnowcu, pomysły inwestowania w energetykę jądrową zostały odłożone w czasie. Przyjęty przez rząd dokument: "Założenia polityki energetycznej państwa do 2020 roku" nie przewiduje budowy elektrowni atomowej.