Handel emisjami ma być nie tylko jednym z instrumentów ograniczanie emisji zanieczyszczeń, ale dla takich krajów jak Polska także okazją do zarobienia. Wciąż jednak nie są gotowe akty prawne mające uruchomić nowy rynek, a proponowane rozwiązania budzą ostre kontrowersje.
Istota handlu emisjami polega na określeniu zbiorczego limitu emisji dla grupy źródeł, które emitują dane zanieczyszczenie. W dalszej kolejności cała pula dopuszczalnych emisji zostaje, zgodnie z przyjętym algorytmem, rozdzielona na źródła objęte systemem, za pomocą przydzielenia im odpowiedniej liczby uprawnień do emisji. Uprawnieniami tymi mogą handlować uczestnicy systemu.
Najważniejsze jest to, by na koniec okresu rozliczeniowego każde ze źródeł dysponowało liczbą uprawnień nie mniejszą od ilości wyemitowanych przez siebie zanieczyszczeń. Od każdej tony emisji, która wykracza poza liczbę posiadanych uprawnień, podmiot będzie zmuszony zapłacić karę (w pierwszym okresie kara za brak uprawnień będzie wynosiła za 1 tonę 40 euro, a później aż 100 euro za tonę).