Kto od kogo jest bardziej uzależniony? Polska i kraje dawnego obozu socjalistycznego zapominają o tym, że są monopolistycznymi odbiorcami rosyjskiej ropy. Ropa, która płynie rurociągiem "Przyjaźń", nie może być sprzedana na inne rynki – uważa dr Igor Prokofjew, wicedyrektor Rosyjskiego Instytutu Studiów Strategicznych w Moskwie.
- Po szczycie G-8 w Sankt Petersburgu powiedziano wiele nieprzyjemnych słów pod adresem Rosji jako kraju, który chce gwarantować międzynarodowe bezpieczeństwo energetyczne. Mamy duże zasoby nośników energii i jesteśmy gotowi się nimi dzielić. Jednak argumenty na potwierdzenie naszych mocarstwowych aspiracji są absurdalne. Nikt nie zastanawia się, czym naprawdę jest Rosja. USA to potęga wojskowa i ekonomiczna. PKB Stanów przekracza 25 proc. światowego PKB, a ludność to 250 mln. Tymczasem udział Rosji w światowym PKB wynosi zaledwie 1,5 do 2 proc. Jak Rosja może knuć przeciwko USA? Ludność Rosji to 140 mln z tendencją spadkową. Czy mamy myśleć o zamorskich koloniach, czy raczej o tym, jak zachować własne terytorium? Rosja już zajmuje 1/6 lądu, a wiemy, jakie ma otoczenie.
Ma Pan na myśli ekspansję Chin?
- Tego nie powiedziałem. Chcę tylko podkreślić, że Rosja ma wiele swoich problemów.
Jednak strategia Gazpromu to strategia mocarstwowa.
- To jest standardowe amerykańskie podejście: to, co jest dobre dla koncernu Coca-Cola, jest dobre dla Stanów Zjednoczonych. Interesy koncernu energetycznego nie są interesami Rosji. Nie potrzeba nam nadmiernego udziału energetyki w gospodarce. To jest ślepa uliczka, a wysokie ceny na ropę i gaz są tymczasowe. Nie można budować gospodarki tylko na energetyce. Tym bardziej, że nie dopuszczamy przekształcenia Rosji w zaplecze surowcowe.