Przejęcie kontroli nad Ciechem to dla Jana Kulczyka powrót do dużych interesów ze Skarbem Państwa. Czy lepsza pogoda dla bogaczy oznacza trwałą zmianę klimatu, czy jedynie chwilowe przejaśnienie?
Wizja, ambicja, dominacja
Działania Kulczyka zawsze skłaniają do pytania o motywy. Planowane transakcje nie są bowiem z reguły jednostkowymi wydarzeniami, lecz wpisują się w szerszą strategię.
Dla niektórych biznesmenów określenie wizjoner - chodzi tym razem niekoniecznie o nowe technologie, raczej o skalę biznesu - jest komplementem. Dla Kulczyka zdaje się przekleństwem. Bo w biznesowych poczynaniach zawsze miał śmiałe wizje, które niekiedy kończyły się fiaskiem, a bywało - stawały się też źródłem kłopotów.
Jan Kulczyk nigdy nie poprzestawał na jednostkowych biznesach. Jeśli angażował się w jakąś firmę, to zawsze po to, aby zyskać wpływ na rynek. Tak było na przykład z Telekomunikacją Polską: w chwili, gdy w nią inwestował, „nabywał” też znaczne udziały w rynku.
Zawsze starał się być znaczącym, jeśli nie dominującym graczem w branży. Nie interesowały go role drugoplanowe. Gdy mowa o infrastrukturze, sztandarową inwestycją stała się Autostrada Wielkopolska; poprzez Kompanię Piwowarską dominował swego czasu na rynku piwnym. Był też właścicielem drugiego co do wielkości w Polsce towarzystwa ubezpieczeniowego - Warty.
Prawdopodobne, że wynikało to również z przyjętej strategii – w latach 90. Kulczyk kupował firmy nie po to, by zostać w nich inwestorem strategicznym, lecz żeby je korzystnie sprzedać. A przecież można dostać lepszą cenę, jeśli się sprzedaje nie tylko jedno przedsiębiorstwo, ale i znaczący udział w danym rynku. O to zresztą były do niego największe pretensje – patrz: Browary Wielkopolskie.
Już w czasach, gdy kłuł w oczy polityków udziałami w Orlenie i wpływem na paliwowego potentata, snuł mocarstwowe plany: z połączenia płockiego koncernu, węgierskiego MOL i austriackiego OMV miał powstać środkowoeuropejski gigant paliwowy. Jeszcze 15 lat temu zaczął opracowywać plany dotyczące energetyki - narodziła się koncepcja mostu energetycznego Rosja-Polska-Niemcy, w którym firmy Kulczyka miały odegrać niebagatelną rolę.
Te ambicje budziły niepokój polityków, a Kulczyk stawał się dla świata polityki persona non grata. Ciąg: sprzedaż firmy państwowej – spore udziały i wpływ na rynek - odsprzedaż (z głosami „dlaczego tak tanio?”; „kto mógł na tym zarobić?”) przekształcił się w polityczny bagaż, który rządy, niezależnie od politycznej barwy, obawiały się nieść.
Dodatkowym obciążeniem - jak się przed dekadą wydawało - była orlenowska komisja śledcza: wyszło wtedy na jaw, fatalne w skutkach, biznesowe, wiedeńskie spotkanie Kulczyka z przedstawicielem rosyjskiego koncernu energetycznego RAO JES. Ten fakt byłby może do strawienia dla świata polityki, lecz partnerem Kulczyka w rozmowach był Władimir Ałganow, były oficer KGB i główny bohater największej afery szpiegowskiej III RP. To politykom trudno było przełknąć, choć w rosyjskich firmach energetycznych obecność ludzi powiązanych ze służbami nie jest rzadkością.
Rozstania i powroty
Kulczyk uznał w końcu, że prowadzenie biznesu w Polsce jest niemożliwe – przynajmniej na skalę odpowiadającą jego ambicjom – i wycofał się z większości interesów w Polsce. Udał się, jak sam to pół żartem określa, na emigrację zarobkową. W tym czasie wszedł m.in. mocniej w branżę paliwowo-surowcową, zaczął także inwestować w Afryce.
Pięć lat temu zaczął jednak coraz częściej spoglądać na Polskę. I wrócił, znów z ambitną wizją. Zamierzał, wedle strategii opracowanej z Dariuszem Mioduskim, stworzyć w Polsce grupę energetyczną, która docelowo miałaby kontrolować 20-25 proc. naszego rynku energii. Zaczął kupować spółki z tej branży – nabył Nową Sarzynę, przymierzał się do przejęcia Energi, potem Enei, mówiło się również o apetytach na Lotos.
Jego nazwisko nadal jednak budziło u politycznych decydentów sprzeczne odczucia. Większość z energetycznych planów zakończyła się fiaskiem, a starania o przejęcie państwowych spółek, mimo formalnych zapewnień o współpracy ze strony urzędników, przypominały niekiedy walenie głową w mur. Wydaje się, że resort skarbu, kierowany wówczas przez Aleksandra Grada, nie traktował ufnie i poważnie Kulczyka jako inwestora.
Dość wspomnieć, że gdy w 2010 r. starał się on o przejęcie Enei, dostał wyłączność negocjacyjną na … cztery dni. Rywal - EdF - cieszył się zaś tym przywilejem przez cztery miesiące. Ale i Francuzi nie złożyli wówczas satysfakcjonującej oferty, a sprawa prywatyzacji Enei pozostała największą prywatyzacyjną porażką ministra Grada.
- Wyglądało to trochę tak, jakby Kulczyk Holding miał pełnić rolę zająca, którego goniliby pozostali konkurenci w tym wyścigu. To miało podbić cenę, jaką rząd zyskałby za Eneę. Był jednak kłopot - chociaż zając się zasapał i spocił, do mety dobiegł tylko on. I trzeba było unieważnić przetarg - wspominał tę transakcję jeden z bliskich współpracowników Kulczyka.
Niepowodzeniem zakończyły się i starania o pakiet Lotosu. Tu wątpliwości wzbudził domniemany libijski kapitał w konsorcjum Kluczyka. Poklasku MSP nie wywołała też oferta biznesmena na ZEW Niedzica. Jan Kulczyk składał również propozycję kupna Energi, ale tu resort skarbu miał inne plany. Zamierzał połączyć tę firmę z PGE (co ostatecznie zablokował UOKiK). A z budowy elektrociepłowni w Ursusie Kulczyk sam zrezygnował, najwyraźniej zmęczony medialnym (i nie tylko) zamieszaniem, jakie wywoływały jego inwestycje.
Najbogatszy Polak energetycznych planów nie porzucił, chociaż z konieczności mocno je okroił. Wciąż jednak buduje na Pomorzu elektrownię węglową o mocy 2000 MW. Nie wyklucza również swojego zainteresowania Eneą i Energą. Dotychczas na przeszkodzie realizacji tych planów stawał Skarb Państwa.
Od czasu wspomnianego konfliktu Kulczyka z Wiesławem Kaczmarkiem oferty prywatyzacyjne Kulczyka zdawały się wzbudzać ponadstandardową czujność polityków i urzędników. Czy zgoda na przejęcie kontroli nad Ciechem zwiastuje zmianę podejścia? Dyskusja, jaka rozpoczęła się po transakcji, a której temperatura znacznie wzrosła po ujawnieniu przez „Wprost” (pół)prywatnych nagrań członków rządu i polityków PO, raczej nie wskazuje na radykalny przełom. Kulczyk wciąż rozpala emocje – tym bardziej że jest bohaterem przynajmniej jednego z nagrań. 10 czerwca (a zatem już po przejęciu Ciech) rozmawiał z prezesem NIK Krzysztofem Kwiatkowskim, informując go o bliżej niesprecyzowanych nieprawidłowościach.
Spekulacje i scenariusze
Podobno spotkań z politykami PO było więcej. Przynajmniej tak twierdzi, walczący o utrzymanie się na scenie politycznej, Jarosław Gowin: sugeruje, że owe rozmowy powinny być przedmiotem badania komisji śledczej, której zadaniem byłoby ustalenie działań państwa wobec zagrożonego rosyjskim przejęciem przemysłu chemicznego. Ze słów posła wynika, że w tym scenariuszu jest miejsce dla Kulczyka, chociaż nie wiadomo jeszcze w jakiej roli…
Z kolei tygodnik "W Sieci" stawia tezę, że w aferze podsłuchowej chodzi właśnie o Kulczyka, a ujawnienie nagrań jest próbą wyeliminowania go z biznesu przez rosyjskie firmy, z którymi starł się biznesowo podczas swoich licznych inwestycji w Afryce.
Jak widać, najbogatszy Polak nadal służy jako osnowa albo katalizator licznych, czasem przeciwstawnych teorii. Spekulacje napędza fakt, że tak naprawdę nie wiadomo, jaką rolę będzie odgrywał Ciech w grupie poznańskiego biznesmena: czy zamierza on wykorzystać surowce z Afryki, do których ten ma dostęp, czy wręcz na odwrót: Ciech ma być dla Kulczyka kolejną bazą do ekspansji na Czarny Kontynent. Wszak Afryka jest złakniona nawozów, środków ochrony roślin i wszelkich innych produktów chemicznych.
A może to kolejna spółka, którą Kulczyk kupił (wszedł także do jej rady nadzorczej), by po restrukturyzacji odsprzedać z pokaźnym zyskiem? Co przecież nie jest żadnym przestępstwem.
Prywatyzacja Ciech nie mogła być jedną z wielu transakcji na rynku, którą obserwatorzy analizują jedynie pod względem biznesowym. Uczestnictwo w transakcji Jana Kulczyka zapewniło jej ponadnormatywne zainteresowanie polityków i mediów. Ale to już, jak widać, polska specyfika transakcji z jego udziałem…
Artykuł o Janie Kulczyku ukaże się w najnowszym wydaniu Miesięcznika Gospodarczego Nowy Przemysł. W numerze także materiał o sytuacji w Grupie Ciech. Czytaj także: Jaka przyszłość przed Ciechem po przejęciu przez KI Chemistry?