"Istnieje coś takiego, jak poczucie wyższości u przedstawicieli starych członków Unii. Oni chcieliby mieć monopol na europejskość. Jednak od Komisji Budżetowej wiele zależy, więc trudno im teraz spoglądać na mnie z góry" - rozmowa z Januszem Lewandowskim, przewodniczącym Komisji Budżetowej w Parlamencie Europejskim.
– Najistotniejsze jest dla mnie szybkie opanowanie wszelkich reguł formalnych i płynne wejście w uchwalanie budżetu na rok 2005. A już jesienią rozpocznie się bitwa o kształt perspektywy finansowej na lata 2007-2013.
W Polsce będą duże oczekiwania, żeby zadbał Pan o korzystny dla nas podział środków z unijnej kasy.
– Zdaję sobie sprawę, że stanę wobec problemu nadmiernych oczekiwań. Moim zadaniem jest reprezentowanie interesów całej Europy, a nie tylko Polski. Jednak jestem przekonany, że Polska skorzysta na moim przewodniczeniu Komisji Budżetowej. Trudno będzie bowiem o osobę lepiej poinformowaną ode mnie w kwestiach budżetowych. Posiadanie wszelkich informacji jest warunkiem skutecznego działania, a ja w kwestiach budżetowych będę miał pełną wiedzę. Również i wiedzę o wszelkich manewrach, które mogłyby być dla Polski niekorzystne. Obecnie w wielu krajach, które są płatnikami netto, próbuje się wpłynąć na zredukowanie budżetu Unii Europejskiej. Chcieliby większej Unii za mniejsze pieniądze. I w tej kwestii musimy zająć jednoznaczne stanowisko. Mechanizm wyrównywania szans nigdy nie był w Unii aż tak bardzo potrzebny, jak obecnie, kiedy dołączyło do niej dziesięć dość ubogich krajów.