Mark Twain - to był twardy facet. Kumplował się z poszukiwaczami złota, prowadził statki po Missisipi, lubił colty i whisky, nie pękał przed awanturnikami, drukował gazety i pisał.
Słucham radia, przerzucam depesze agencyjne i niewiele rozumiem. Raz mówi się, że to sukces, innym razem, że kompletne fiasko. Jedno jest pewne - gra toczy się o wielkie pieniądze, chyba największe w historii "zielonej" dyplomacji. I jak to zwykle w takich sytuacjach bywa deklaracje, oświadczenia i intencje rozmijają się z rzeczywistością. Ani harwardzkie dyplomy, ani ewangeliczne przesłanie, ani tym bardziej białe gorsety i muszki nie powstrzymują możnych tego świata od bezwzględnych decyzji.