Rolą państwa jest takie reformowanie rynku pracy, by radził sobie ze zmianami demograficznymi - mówi Maciej Bukowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych.
- Nie używałbym słowa katastrofa.
Po prostu najpierw będziemy starsi, potem będzie nas mniej. Społeczeństwo starzeje się już od 2011 roku.
W każdym kolejnym roku proporcje między pokoleniami produkcyjnym i poprodukcyjnym się zmieniają. Natomiast populacja jeszcze się nie kurczy.
To zacznie się za około 10 lat.
- Ale groźnie zrobi się w roku 2040 i w latach późniejszych.
- Proszę spojrzeć na problem z innej strony. Czy koniecznie chcemy, by było nas stale 40 milionów, a może warto się pogodzić, że za lat 50 Polska będzie krajem średniej wielkości z 30 milionami mieszkańców? Natomiast zupełnie innym zagadnieniem jest zmiana struktury demograficznej, która bardzo istotnie redefiniuje pewien kontrakt społeczny.
- Zgoda na mniej liczny kraj chyba nie wystarczy. Grozi nam, że za 30, 40 lat znaczna część populacji aktywnej zawodowo będzie zajmować się obsługą ludzi starszych. Kto będzie pracował na wzrost?