Świat znów stara się na nowo zbilansować rolę państwa w gospodarce. Do tej pory w historii zazwyczaj działo się to w sposób zbyt skrajny - mówi ekonomista prof. Witold Orłowski w rozmowie z Nowym Przemysłem.
O narodowości kapitału
• Lata 90. były dekadą przekonania, że kapitał nie ma narodowości i że można budować wzrost gospodarczy, opierając się na globalnym rynku kapitału. Kryzys pokazał, że państwa ze znacznymi zasobami własnego kapitału są bardziej stabilne, bo ten zagraniczny zawsze może odpłynąć, gdy zaczynają się turbulencje finansowe.
• O znaczeniu wzrostu gospodarczego
• Z niepokojem wysłuchałem Jarosława Kaczyńskiego, który oświadczył, że tak naprawdę rozwój gospodarki nie jest najważniejszy i dla ważniejszych spraw można się zastanowić nad poświęceniem go. Z kontekstu wynikało wprawdzie, że chodziłoby o ograniczone osłabienie na pewien czas, ale do społecznej świadomości przebiła się myśl, że wzrost gospodarczy nie wydaje się najważniejszy, że to w gruncie rzeczy fetysz!
O roli państwa w gospodarce
• Przesadna wiara, że państwo jest w stanie zastąpić rynek, jest oczywiście błędna, podobnie jak przesadna wiara, że rynek zawsze sobie ze wszystkim poradzi. Bo nawet jeśli tak, to jakim kosztem… Ważne jest znalezienie właściwego balansu.
O konsekwencjach populizmu
• Jakie mogą być konsekwencje radykalnej polityki antyglobalizacyjnej i protekcjonistycznej? W latach 30. XX w. efektem była globalna katastrofa. Zaczęło się od gospodarki i frustracji, a skończyło się na wojnie… To takie memento.
Rozwinięcie tych wątków i podjęcie nowych w pozostałej części rozmowy dostępnej w Strefie Premium