Targi, te wielkie imprezy handlowe, które od wieków ściągały do miast rzesze kupców były zawsze uważane za wielkie wydarzenia społeczne. Nie wypada tu przypominać, że często to właśnie dzięki tym targom rozwijał się nie tylko handel, ale także wymiana myśli, rozwijała się kultura a przy okazji uprawiano politykę. Dziś targi to już jednak o wiele więcej niźli tylko "imprezy handlowe". Zresztą powiedzmy od razu, sprawami czysto ekonomicznymi związanymi z targami nie będę się tu zajmował, nie mam po temu należytych kompetencji a zdrowiej jest nie znać się na wszystkim.
Socjologa interesują targi jako wydarzenie społeczne - jako forma organizacji życia zbiorowego. Bo nie sposób nie zauważyć, że targi były i są nadal jednym z ważnych czynników miastotwórczych, że kiedyś położenie geograficzne na szlakach handlowych a dziś tradycja, potrzeba rozwoju gospodarki, wreszcie często także nowocześnie rozumiane względy polityczne wpływają na to, iż miasta targowe mają swoją specyfikę i właśnie w owym targowym charakterze znajdują jeden z motorów swego rozwoju. U nas za takie tradycyjne miasto handlowe uchodził zawsze i nadal uchodzi Poznań. Dziś może patrzymy już na Poznań nieco inaczej, ale starsi, pamiętający czasy izolacji kraju od reszty świata, pamiętają zapewne, jak to na targi do Poznania jeździło się między innymi po to, żeby "zobaczyć trochę świata". Sam pamiętam, jak w końcu lat 50 jako młody chłopiec pojechałem z ojcem na targi do Poznania, gdzie, o ile mnie pamięć nie myli, po raz pierwszy we włoskim pawilonie zobaczyłem fiata 600, samochód, który wówczas wydawał mi się dziwny, a który przecież zrewolucjonizował motoryzację w kilku krajach Europy. Bo targi to było okno na świat. Zresztą u naszych zachodnich sąsiadów targi tradycyjnie odgrywały bardzo ważną rolę w życiu społecznym, by wspomnieć tu tylko takie miasta, jak Lipsk, Frankfurt n/Menem czy Hanower. Tak mi się kiedyś zdarzyło, że podróżując pociągiem po Niemczech miałem przesiadkę właśnie w Hanowerze i zdecydowałem zostać w tym mieście jeden dzień. Hotele w okolicach dworca były już zajęte, skierowano mnie do pośrednictwa kwater prywatnych a stamtąd trafiłem do mieszkania starszego pana, jak się potem okazało samotnego emeryta, który duże mieszkanie utrzymywał właśnie z wynajmu pokoju dla, jak mówił, gości targowych. Trochę porozmawialiśmy wieczorem i przekonałem się, że jest on żywym przykładem najlepszej promocji i targów, i miasta. Był dobrze zorientowany w całorocznym kalendarzu targowym, wiedział, jakich ludzi co interesuje, mówił nawet, że planuje swój czas według rytmu targów, bo i na tym zarabia, i spełnia nawet pewną misję społeczną. Rozszerzając nieco ten sposób myślenia można by powiedzieć, że miasto żyje rytmem targów. Wiadomo, że oznacza to duży przyjazd ludzi z zewnątrz, że jest to raj dla hotelarzy, restauratorów, organizatorów rozrywek itd. Ale na to, by tak właśnie popatrzeć na targi trzeba już myśleć nowocześnie i zauważyć w targach dużą szansę na rozwój miasta. Tak bowiem wygląda nowoczesne myślenie o targach.
Dodać trzeba do tego także konieczną dla sukcesu ludzką inwencję. Przy okazji targów można np. uruchomić duże imprezy kulturalne, rozrywkowe czy sportowe. Ktoś, kto uczestniczy w targach ze względów zawodowych, ktoś kto zasadniczo interesuje się tylko swoją dziedziną może nagle odkryć, że w mieście, do którego przyjechał może jeszcze trafić na ciekawy przegląd filmowy, na maraton kabaretów, na ciekawe koncerty czy inne podobne atrakcje. W ten sposób targi wypełniając swą podstawową funkcję gospodarczą staną się też elementem promocji miasta i w sumie jego rozwoju ogólnego. Warto o tym myśleć, gdy dziś nasze miasta szukają pomysłów na rozwój.
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nowoczesna rola targów