Z niemal pewnego bankruta, jakim była 10 lat temu kierowana przez Tomasza Zaboklickiego bydgoska PESA przekształciła się w najprężniejszą firmę naprawiającą i produkującą tabor kolejowy w Polsce. Teraz jednak czeka ją naprawdę ostra konkurencja. Przede wszystkim będzie musiała popracować nad jakością swoich produktów.
Jeden taki pojazd kosztuje ponad 15 mln zł. Tworzą go dwa samodzielne elektryczne składy trakcyjne, w których razem jest 400 miejsc siedzących. W porównaniu z najpopularniejszymi dziś (i niestety pewnie jeszcze długo) na polskich regionalnych liniach "blaszakami" to olbrzymi postęp - wygodne siedzenia, duże okna chroniące pasażerów przed zbyt silnymi promieniami słonecznymi, klimatyzacja, a z zewnątrz opływowy kształt. Pociąg ten od 24 sierpnia regularnie kursuje pomiędzy Warszawą i Łodzią.