Złożenie przez PKN Orlen w Brukseli wniosku o zgodę na przejęcie Grupy Lotos oznacza początek "dokumentowej batalii" o połączenie dwóch największych polskich firm paliwowych. Nie będzie to jednak proces ani bezbolesny, ani łatwy. Komisja Europejska przygląda się fuzjom wewnątrzsektorowym uważnie...
Szczególne zaniepokojenie przyszłymi warunkami konkurencji wyrażają sieci zagranicznych stacji benzynowych. Wzmacniająca się znacznie pozycja głównego dostawcy paliw na krajowy rynek może takie obawy uzasadniać.
Na przykład szef polskiego oddziału BP Bogdan Kucharski zauważał już wcześniej, że kluczowym elementem procesu połączenia jest zapewnienie dostępu do zaopatrzenia krajowego i do infrastruktury magazynowej oraz optymalizacja sieci detalicznej.
Menedżerowie Orlenu nie widzą problemu. Ich zdaniem problem rozwiążą samoregulacyjne mechanizmy rynku.
- Kształtowanie hurtowych cen paliw na polskim rynku jest pochodną m.in. kursu dolara i cen paliw na zagranicznych giełdach - uspokaja Zbigniew Leszczyński, członek zarządu Orlenu ds. rozwoju. Dodaje, że zawyżenie cen hurtowych mogłoby spowodować napływ gotowych paliw z zagranicy. A to oznaczałoby dla nowej firmy problem z lokowaniem krajowej produkcji na rynku.
Przesądzone wydają się przetasowania na rynku stacji benzynowych. Dostęp do zróżnicowanej oferty dla obywateli jest bowiem czymś, o co KE szczególnie stara się dbać. Scalenie obu spółek oznaczać będzie bowiem, że na naszym rynku zespolą się sieci stacji benzynowych numer jeden i trzy. Razem będą dysponowały około 2,3 tys. obiektów (to ponad 4 razy więcej niż kolejny na liście BP).
Według naszych rozmówców z branży, wydaje się być przesądzonym, że po przejęciu Lotosu, Orlen będzie musiał się pozbyć 100-200, a może nawet większej liczby obiektów. Spółka awansuje jednak pod względem wielkości w rankingu europejskich firm paliwowych, a oba aspekty nie są bez związku.
- Jeśli staniemy się średnim graczem na globalnym rynku, łatwiej będzie nam negocjować ceny dostaw, być może uda się zmniejszyć znaczenie pośredników i staniemy się bardziej odporni na wahania cen. Fuzja pozwoli zmniejszyć też koszty operacyjne, nie będziemy dublować pewnych procesów, a to może korzystnie wpłynąć na cenę na stacji - mówi Daniel Obajtek, prezes Orlenu.