Blok o mocy 1000 MW w Ostrołęce ma być ostatnią dużą elektrownią węglową w Polsce. Ogromna i trudna do sfinansowania inwestycja rozpędza się ospale jak lokomotywa z wiersza Tuwima.
- Linia podziału między zwolennikami i przeciwnikami rozbudowy ostrołęckiej elektrowni jest zbieżna z obecnymi podziałami politycznymi.
- Ostrołęka C to też pewien symbol kurczącego się rynku inwestycji w energetykę konwencjonalną, co będzie stanowiło problem dla wielu firm.
- Trwające i planowane projekty w energetyce gazowej czy też mniejsze przedsięwzięcia w jednostki opalane węglem nie wypełnią luki po wielomiliardowych inwestycjach.
W przypadku ostrołęckiego przedsięwzięcia trudno ocenić, czy punkt docelowy, do którego zmierza, będzie zgodny z oczekiwaniami inwestorów i zwolenników wartego ponad 6 mld zł projektu.
Niemniej Elektrownia Ostrołęka C, bo taką nadano jej nazwę, jest już pewnym symbolem przemian zachodzących w polskiej energetyce i jej biznesowym otoczeniu.
Moc z szuflady
Gdyby wszystko przebiegało zgodnie z pierwotnymi założeniami, to opalana węglem kamiennym siłownia produkowałaby prąd od mniej więcej początku 2017 r. Taki bowiem termin zakładano w 2011 r., gdy po raz pierwszy ogłoszono przetarg na jej realizację.Jednak rok później inwestor, czyli kontrolowana przez Skarb Państwa grupa Energa, anulowała mocno zaawansowany przetarg i zamroziła projekt. Uznano go za nieopłacalny i nieperspektywiczny w kontekście coraz bardziej restrykcyjnych norm emisji CO2 w Unii Europejskiej.
Niemniej rządząca wówczas koalicja PO-PSL podtrzymała i wdrożyła do realizacji budowę dużych bloków węglowych w Turowie (496 MW), Jaworznie (910 MW), Kozienicach (1075 MW) i Opolu (2x900 MW).
Warto przypomnieć, że z tych opolskich również planowano zrezygnować. Finalnie jednak uznano, że cztery duże i od dawna przygotowane przedsięwzięcia są niezbędne, aby w perspektywie kilku lat uchronić przestarzały polski system elektroenergetyczny przed ryzykiem blackoutu.
Blok w Kozienicach oddano już do użytku pod koniec 2017 r., a jednostki w Opolu i Jaworznie mają być gotowe w 2019 r. Natomiast obiekt w Turowie ma rozpocząć regularną pracę w 2020 r.
Co prawda po odłożeniu do szuflady pomysłu na Ostrołękę C w 2012 r. Energa jeszcze przez dwa lata sygnalizowała, że szuka kupca na projekt, który do momentu anulowania przetargu pochłonął ponad 200 mln zł w ramach prac przygotowawczych. Poszukiwania nie przyniosły jednak efektu.
Sztandarowa inwestycja
Ostrołęka wróciła do gry po wygranych przez Zjednoczoną Prawicę pod koniec 2015 r. wyborach parlamentarnych. Dla PiS, które we wschodniej Polsce ma najzagorzalszych zwolenników, 1000-megawatowa elektrownia, zasilana węglem z polskich kopalń, stała się jedną ze sztandarowych inwestycji.Rolę głównego jej promotora przyjął na siebie minister energii Krzysztof Tchórzewski, którego okręg wyborczy obejmuje również Ostrołękę.
*Więcej o losach ostrołęckiego projektu i perspektywach rynku inwestycji energetycznych w Polsce do przeczytania w Strefie Premium.