- Europejczycy uważają, że ich kontynent jest najważniejszym miejscem na świecie. A już od dawna nie jest - mówi Jan Kulczyk w rozmowie z Dorotą Goliszewską.
- To pytanie nie do mnie. Odpowiem więc bardzo ogólnie: firmy, które mają prywatnego właściciela, działają sprawniej, planują odważniej, skuteczniej zarządzają czasem i kapitałem. Nic nowego, prawda? Dzieje się tak dlatego, że ich strategie nie są wpisywane w polityczny kalendarz. Kluczowy jest rachunek ekonomiczny, a nie rachunki polityków. Polityka nie może zakłócać rozwoju gospodarki, ograniczać jej konkurencyjności, pielęgnować monopoli rodem z socjalizmu. Proszę zauważyć, że tam, gdzie polityki w gospodarce jest za dużo, tam prywatni inwestorzy nie pojawiają się w ogóle lub w bardzo ograniczonym stopniu. Bo dramatycznie rośnie ryzyko, bo nie można budować spokojnej wyspy na oceanie absurdu.
- Czy po ostatniej awanturze w Sejmie wciąż interesują pana akcje Lotosu? Jak zmierzyć się z mitem o wyższości własności państwowej w strategicznych sektorach?