Ekscytujemy się technologicznymi nowinkami: Przemysł 4.0, sieć 5G, blockchain... Nie zauważamy przy tym, że zmiany, które wywołują, nie dotyczą li tylko technologii i gospodarki.
Przemianom technologicznym towarzyszą bowiem nowe zjawiska społeczno-gospodarcze. Jedne są naturalną konsekwencją postępu technologicznego. Inne to idee, które od dekad czekały na swój czas.
Do pierwszej grupy można zaliczyć tak zwaną uberyzację. Oto globalna sieć taksówkowa, która nie ma na własność ani jednego auta. Korzystając z postępu technologicznego, wyeliminowano tu pośredników: klient, dzięki mobilnej łączności, kontaktuje się bezpośrednio z dostawcą usługi.
Z drugiej strony pojawiają się jednak nowi pośrednicy. Akumulują u siebie usługi i towary różnych dostawców. Oferują na przykład porównywarki cen, usługi finansowe czy choćby rezerwację noclegów.
Co to oznacza? Zmierzch monopolu wielkich marek; spokojnie - powolny. Nawet najwspanialsza sieć hoteli nie zdobędzie bowiem rynku, jeśli nie znajdzie się w systemie booking.com. Taka tendencja wymusza kolejne zmiany. Salony sprzedaży będą zapewne zamieniały się w wystawowe. Klienci zerkać tam tylko będą na towar w "realu". A kupią go przez internet.
A są przesłanki przemawiające za jeszcze bardziej radykalnymi scenariuszami. Może będziemy potrzebowali, a może tylko pożądali, coraz mniej rzeczy? Może zamiast coś kupować, będziemy się tym czymś tylko wymieniać? Zastanowimy się na przykład, czy warto kupować rower, skoro możemy go już dziś, za drobną opłatą, wypożyczyć.
Oto popyt na własność przekształca się na naszych oczach w popyt na używanie. Postęp nie oznacza więc już tylko tego, że procesy gospodarcze i nasze codzienne życie będą się toczyć szybciej, intensywniej, efektywniej. Będą się toczyć inaczej.