Litwa Łotwa, Estonia... Małe, ale ciekawe, dynamiczne rynki i gospodarki. Jak współpracujemy z sąsiadami? Do czego dążą? Co nas łączy? Czego możemy się od nich nauczyć?
- Historyczne drogi Polski i dzisiejszych republik bałtyckich diametralnie rozeszły się w 1940 r. Kraje bałtyckie wpadły na pół wieku w bezpośrednią zależność od Moskwy - ze wszystkimi gospodarczymi, społecznymi, mentalnymi konsekwencjami.
- Kraje bałtyckie różnią się nieco głównymi kierunkami sprzedaży towarów. Dla Estonii kluczowe są rynki skandynawskie, w przypadku Litwy i Łotwy - rynki niemiecki i polski.
- Lubią porównywać się do krajów nordyckich. Ich ogólną ambicją jest osiągnięcie poziomu rozwoju i dobrobytu Finlandii, Szwecji czy Danii. Ale w tym roku tempo wzrostu spadnie w ślad za światowym spowolnieniem gospodarczym.
Zaprzysiężony 12 lipca nowy prezydent Litwy Gitanas Nausėda na cel pierwszej oficjalnej wizyty zagranicznej wybrał Warszawę.
- Doceniamy ten krok - wskazał prezydent Andrzej Duda. - To dla nas wyraźny sygnał, że Litwa, jako najbliższy sąsiad Polski, z którym od lat mamy dobre relacje, pragnie je jeszcze bardziej zintensyfikować.
Tydzień później prezydent Nausėda wybrał się do Rygi i spotkał m.in. z prezydentem Egilsem Levitsem i przewodniczącą Sejmu Łotwy Inārą Mūrniece.
- Jako małym i podobnie myślącym krajom łatwiej jest nam bronić naszych interesów, jeśli robimy to razem. Dlatego jesteśmy zainteresowani kontynuowaniem konstruktywnego i pragmatycznego dialogu zarówno w Zgromadzeniu Bałtyckim, jak i w ścisłej współpracy z krajami nordyckimi i Polską - powiedziała łotewska polityczka.
Nawet z tych oficjalnych wypowiedzi można wyciągnąć wskazówki co do uwarunkowań polityczno-gospodarczych trzech republik bałtyckich czy ich priorytetów.
Notabene: warto wspomnieć, że polski prezydent pierwszą (roboczą) wizytę złożył 23 sierpnia 2015 r. w Tallinie, a dopiero tydzień później - oficjalną - w Berlinie. Językiem dyplomatycznych gestów można wiele powiedzieć...
Trudna spuścizna
Historyczne drogi Polski i dzisiejszych republik bałtyckich diametralnie rozeszły się w 1940 r. Kraje bałtyckie wpadły na pół wieku w bezpośrednią zależność od Moskwy - ze wszystkimi gospodarczymi, społecznymi, mentalnymi konsekwencjami.- Dlatego w momencie transformacji kraje bałtyckie różniły się od Polski czy Czechosłowacji tym, że nie miały w ogóle prywatnej gospodarki, pomijając oczywiście "czarny rynek spekulantów" istniejący w całym Związku Radzieckim. Na Litwie nie było prywatnego rolnictwa, jak w Polsce Ludowej, w dodatku nie mieliśmy żadnego "ducha przedsiębiorczości"; brakowało silnego społeczeństwa obywatelskiego - oceniła w wywiadzie dla portalu przegladbaltycki.pl Irmina Matonytė z litewskiego uniwersytetu ISM.
Z tą spuścizną kraje bałtyckie już się uporały. Liczne we wszystkich tych państwach grupy Rosjan lub obywateli rosyjskojęzycznych są lojalne wobec "nowych ojczyzn".
Przypomnijmy - to małe rynki i niezbyt ludne kraje: Litwa liczy niespełna 3 mln mieszkańców, Łotwa mniej niż 2 mln, Estończyków jest nieco ponad 1,3 mln.
We wszystkich tych państwach obowiązuje euro (w Estonii od 2011 r., na Łotwie od 2014 r., a na Litwie od 2015 r.). Charakteryzuje je także niewielki udział sektora publicznego w PKB, podobna struktura gospodarcza i znaczna rola eksportu.