"Co nas nie zabije, to wzmocni" - mówią szefowie Zakładów Magnezytowych Ropczyce. Faktycznie, cytat z Nietschego pasuje do historii firmy, którą pracownicy wykupili na kredyt, mimo zaostrzającej się konkurencji i napływu tańszych produktów z Chin. Dziś należące do nich akcje są dwa razy więcej warte, a prowadzone przez Józefa Siwca przedsiębiorstwo w Chinach uruchamia własną fabrykę.
Prezes ZM Ropczyce Józef Siwiec zastrzega, że wszystko, co się najważniejszego w spółce działo, to efekt pracy zespołowej, nie jego indywidualna zasługa. Szefem firmy jest od 2000 roku, wcześniej u boku poprzedniego prezesa, Stefana Śliwińskiego, kierującego firmą od początku jej istnienia, był dyrektorem produkcyjno-handlowym. Prawie cały zarząd, podobnie jak spora część załogi, to ludzie, dla których to była pierwsza praca. Mimo że ostatnie lata w Ropczycach były wyjątkowo burzliwe, wygląda na to, że może to być praca do emerytury. Na swoim. Ale jeszcze kilka lat temu sytuacja wcale nie wyglądała jednak różowo.