Zmienia się oblicze polskiego przemysłu ciężkiego. Dla większości zakładów przemysłowych oznacza to przekształcenie profilu produkcji połączone z redukcją zatrudnienia. Przedsiębiorstwa sektora państwowego związane od początku z przemysłem ciężkim w nowych realiach muszą nastawić się na wdrożenie nowoczesnych procesów produkcyjnych, dzięki którym będą mogły przynajmniej na siebie zarobić. Aby jednak otrzymać takową szansę potrzebne jest również pewne polityczne przyzwolenie. Nie jest tajemnicą, że im większe szanse na rozwój przypiszą im politycy, tym optymistyczniej będą patrzyć w przyszłość.
- Warunek numer 1 to modernizacja - mówi Józef Oleksy, były premier RP, poseł SLD. - Zapotrzebowanie na węgiel i stal będzie zawsze istniało, ale produkt ten musi mieć dobrą jakość i stać się konkurencyjnym. Stajemy przed olbrzymim wyzwaniem, jakim będzie dostosowanie naszego przemysłu do wymogów stawianym przez Unię Europejską, do której w niedługim czasie chcemy się zbliżyć. Jednak polski przemysł w tej integracji będzie pozbawiony "unijnych" pieniędzy. Musimy więc sobie poradzić sami. Na pewno przemysł nie może funkcjonować w takiej postaci, z jaką mamy w tej chwili do czynienia, czyli tzw... przemysłem - kolosem. Strefę zatrudnienia i produkcji musimy dostosować do rynku zbytu. Nie wolno nam bagatelizować pod tym względem rynku wschodniego. Ogromne perspektywy drzemią w hutnictwie stali. Wrócę jednak do punktu wyjścia. Te zakłady muszą być zmodernizowane.