W opracowanym w 1992 roku przez konsorcjum kanadyjskie programie restrukturyzacji hutnictwa założono, że w 2002 roku, po przeprowadzeniu restrukturyzacji, sektor powinien uzyskać międzynarodową konkurencyjność wyrobów. Tak się jednak nie stało. Po dziesięciu latach hutnictwo pozostaje w punkcie wyjścia.
W ciągu ostatnich lat powstało wiele nowoczesnych linii produkcyjnych. Brak nadzoru właścicielskiego powodował jednak, że realizowano często konkurencyjne wobec siebie projekty. Uzasadnione z punktu widzenia danej huty lecz nie zawsze słuszne z perspektywy sektora. Klasycznym przykładem jest walcownia wieloliniowa huty Baildon - bardzo dobra technicznie, ale zupełnie nie osadzona w rynku. Podobne problemy może mieć w przyszłości Walcownia Rur Jedność. Mimo nowoczesnych linii ciągłego odlewania stali wciąż niedokończona rynkowo pozostaje huta Katowice, której wiodącym asortymentem są nadal wyroby długie, a na tych, jak wiadomo - nie zarabia się wiele. Czy inwestycje, jakich podejmowały się huty można jednak uznać za nietrafione? I tak i nie. - Trzeba uwzględnić ówczesne realia rynku - mówi dyrektor jednej z hut. - Każdy zresztą uważał, że podejmuje racjonalną decyzję. Z drugiej strony zatwierdzenie biznesplanu popartego opiniami ekspertów, oczywiście zgodnych z interesem huty, było w zasadzie formalnością. Dobieranie ekspertów "na życzenie" było dość powszechną praktyką.