- Dla dystrybutorów era prostego handlu już dawno się skończyła. Producenci stali zmuszają nas, by robić coś więcej. Starają się dotrzeć do odbiorcy finalnego i stają się naszą konkurencją - twierdzi Robert Wojdyna, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
- W porównaniu do krajów Unii Europejskiej dystrybucja wyrobów hutniczych w Polsce jest wciąż rozdrobniona. We Francji pięciu największych dystrybutorów ma 70 proc. udziału w rynku. W Niemczech najwięksi dystrybutorzy przejęli 50 proc. rynku, a w Hiszpanii 45 proc. W Polsce jest to niecałe 20 proc. Myślę, że warto skorzystać z doświadczeń krajów starej Unii Europejskiej. To oczywiste, że konsolidację wymusi rynek.
Polski rynek dystrybucji rozwija się dwutorowo. Część dużych firm skupia się na typowej działalności handlowej. Jednocześnie przedsiębiorstwa te cały czas rozwijają swoją bazę, inwestują w budowę dużych magazynów, lepszą logistykę, sieć sprzedaży, oferują zróżnicowane materiały i wprowadzają nowe asortymenty. Podobnie działają firmy handlujące stalą w Europie. Taki rozwój wymaga jednak znacznego kapitału, więc niewiele firm może sobie pozwolić na taką strategię. Jest też dość ryzykowny finansowo. Duże magazyny, duże ilości zapasów przy stale zmieniającej się koniunkturze i częstych spadkach cen mogą pogorszyć wyniki. O konsolidacji firm przesądza również obawa przed nadciągającą konkurencją z Zachodu - bogatą i świetnie zorganizowaną.