Kapitałem start-upów są przede wszystkim pomysły i zaangażowanie założycieli. Po ten pieniężny trzeba dotrzeć do ludzi, funduszy i instytucji skłonnych zainwestować posiadane zasoby. Jak wybrać źródło i formę wsparcia?
- Najbardziej oczywistym źródłem funduszy na założenie start-upu są własne oszczędności, zwykła pożyczka oraz tzw. FFF (family, friends, fools - ang. rodzina, przyjaciele, "naiwni entuzjaści"). Cała kategoria tych "pierwotnych" źródeł nazywana jest bootstrapping i, wbrew pozorom czy wyobrażeniom, stanowi istotną część start-upowego kapitału i w Polsce, i na świecie.
- Z własnych środków utrzymuje się 68 proc. badanych start-upów - wynika z raportu "Polskie Startupy 2017". Mit "młode firmy działają i rozwijają się za cudze pieniądze" - to zbyt łatwe uogólnienie.
- Prawda jest bardziej skomplikowana, bo dużo zależy od etapu start-upowego rozwoju. Ze wspomnianego opracowania wynika też bowiem, że 20 proc. młodych firm korzysta z zagranicznego źródła finansowania (akceleratora, anioła biznesu lub funduszu venture capital), a - tu uwaga! - aż 77 proc. start-upów deklaruje chęć pozyskania zewnętrznego źródła finansowania w perspektywie pół roku.
Szczególną metodą finansowania, niezależną od fazy rozwoju, jest crowdfunding, czyli zbiórka drobnych wpłat od społeczności w zamian za obietnicę dostarczenia produktu lub udział w przyszłych zyskach czy w firmie. Do najpopularniejszych platform należą Kickstarter, GoFundMe i Indiegogo, a w Polsce także Wspieram.to, PolakPotrafi i Wspólnicy.pl. Minusem wspomnianego rozwiązania pozostaje to, że wymaga zdobycia... popularności; konieczny jest sprawny marketing, a ciekawy i oryginalnie "sprzedany" projekt musi się dobijać do sporej liczby wspierających
Zalążek w inkubatorze
U zarania, w zalążkowej formie rozwoju biznesu pozyskanie pieniędzy z zewnątrz zwykle nie jest proste. Inne opcje pojawiają się dopiero po osiągnięciu kamieni milowych - ze szczególnym naciskiem na tzw. minimum viable product (prototyp z minimum funkcjonalności).- Myślę, że opieranie się wyłącznie na własnym kapitale już od początku działalności nie jest dziś możliwe - uważa Patrycjusz Marcinkowski, założyciel start-upu Tosend, nagrodzonego w zeszłorocznym konkursie Start-Up Challenge podczas katowickiego European Start-up Days. - Polska powinna nie tylko inkubować innowacyjne pomysły, ale i dopilnować, by były do końca polskie.
Młodym przedsiębiorstwom we wczesnych fazach rozwoju pomagają m.in. akceleratory i inkubatory. Często zapewniają wsparcie finansowe, a także dostęp do sieci kontaktów, pomoc merytoryczną i promocję - nierzadko za udziały w biznesie.
Takimi akceleratorami i inkubatorami zarządzają m.in. PZU, OVH, Orlen, Enea, PGNiG, Poczta Polska. Korporacja, uruchamiając inkubator, często ma nadzieję zyskać od start-upu rozwiązanie któregoś ze swoich problemów i związać się z nim na dłużej. Do grupy inkubatorów należą też Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości, "użyczające" swej osobowości prawnej w zamian za regularną składkę (co może się opłacać raczkującym firmom).
Nieco inaczej działa Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Przekazuje środki na wybrane, innowacyjne projekty w takich na przykład programach jak Inteligentny Rozwój, Polska Wschodnia i Wiedza Edukacja Rozwój (m.in. takie nabory, jak Bony na innowacje dla MŚP, Poland Prize, ScaleUp, Wzór na konkurencję czy Akademia menadżera MŚP).
Jeśli chodzi o fundusze adresowane bezpośrednio z Brukseli, start-upowcy powinni się zainteresować unijnymi programami JEREMIE i Horyzont 2020. Pierwszy (Joint European Resources for Micro to Medium Enterprises) pozwala zaciągnąć niskooprocentowane kredyty z niewielkim wkładem własnym; drugi - zyskać dotację, jeśli pomysł dotyczy nowatorskich badań naukowych, wdrażanie nowych rozwiązań, produktów czy technologii.