Uwaga! Będę obrzydzał, zniechęcał i straszył. Taka jest powinność pokutnika, który przez 25 lat grzeszył systematycznie i bezrozumnie. Bywało, ekstremalnie. Gdy zabrakło papierosa - przyjemność dawał pet.
Historycznie rzecz biorąc, zarazę rozsiali czerwonoskórzy, a dokładniej żeglarze Krzysztofa Kolumba. To oni w 1493 roku przywieźli do Hiszpanii, na pokładzie karaweli "Nina", nie tylko egzotyczną grupę Indian, kolorowe papugi i szczerozłote maski kacyków, ale również nieco przywiędłe i niepozorne ziele o nazwie tobacco. Wówczas, mało kto przywiązywał do niego wagę. A przecież miało ono odegrać w życiu ludzkości większą rolę niż akwedukty, bomba atomowa, laser i katiusze. Pierwszy poznał się na roślinie dociekliwy i praktyczny ambasador francuski w Lizbonie Jean Nicot. Węsząc interes zaczął ją hodować oferując suszone liście palaczom fajek. Pomysł się przyjął, a Nicot przeszedł do historii. Nie tyle dyplomacji, co botaniki. Jak bowiem wiadomo, główny składnik tytoniu do dziś nosi nazwę nikotyna.