Rozmowa z Klemensem Ścierskim, dyrektorem Elektrowni Łaziska SA
- To, że wiele dzieje się na polu prywatyzacji rynku energetyki w Polsce na pewno budzi uznanie, jednak gdyby bliżej się temu przyjrzeć możemy mieć mieszane uczucia. Ciągle trwa batalia pomiędzy Ministerstwem Skarbu Państwa a Ministerstwem Gospodarki o wskazanie priorytetu tej prywatyzacji. Minister gospodarki twierdzi, że należy opóźnić prywatyzację zakładów energetycznych, a przyspieszyć prywatyzację wytwórców. Jest wiele opinii, że najpierw powinniśmy zbierać doświadczenia. Problem w tym, że nie mamy na to czasu.
Musimy zadać najpierw pytanie - po co prywatyzujemy? Chodzi o to, by po zakończeniu tego procesu energetyka polska była konkurencyjna, nowi właściciele dbali o jej rozwój, wprowadzali nowe technologie, a przede wszystkim obniżali koszty, by w ten sposób zadowolić konsumenta. Nie jest jednak powiedziane, że tak będzie. Zapełniamy w tej chwili dziurę budżetową, a ten fakt trudno uznać za priorytet. Proces prywatyzacji jest i musi pozostać inicjatywą oddolną. Rząd i Skarb Państwa nie zająłby się prywatyzacją, gdyby nie inicjatywy oddolne. Będąc ministrem wyraziłem zgodę na prywatyzację 21 zakładów energetycznych, elektrociepłowni i elektrowni. Wszyscy ci, których to dotyczyło wzięli się ostro do pracy, powołali firmy konsultingowe, doradcę prywatyzacyjnego. Nastąpiła zmiana mentalności. Dzisiaj ci ludzie stanowią o obliczu polskiej prywatyzacji. Trzeba jednak podjąć dalsze działania.