Biznesowe szanse widać w krajach Czarnego Lądu na każdym kroku. O tym, jakie - mówi Adamowi Sofułowi Cyprian Kosiński, biznesmen, który spędził w Afryce 30 lat.
- Nadzieja to niewłaściwe słowo. Właściwszym byłoby - "potencjał".
A ten jest olbrzymi. Mimo dynamicznego rozwoju w ostatnich latach, Afryka to wciąż kontynent pusty technologicznie, potrzebujący infrastruktury i dóbr codziennego użytku, łaknący dostępu do kapitału. I przebogaty w surowce naturalne; jest tam cała tablica Mendelejewa. A olbrzymi potencjał rolnictwa, o czym mniej się mówi, a niesłusznie? Hindusi, Chińczycy kupują w Afryce setki tysięcy hektarów ziemi uprawnej i zakładają plantacje palm kokosowych lub ananasów. W Senegalu hinduska firma urządziła plantacje ryżu, bo zobowiązała się do przekazania mu 500 tys. ton tego zboża w ramach tworzenia lokalnego centrum produkcji.
Przerób produktów spożywczych na miejscu jest dla Afrykanów wielką szansą na ograniczenie importu przetworzonej żywności; czasami zresztą wyprodukowanej z surowców pochodzących z Afryki. To dla nich szansa na zwiększenie suwerenności gospodarczej.