Rozmowa z Aleksandrem Todijczukiem, prezesem właściciela ukraińskich rurociągów naftowych przedsiębiorstwa UkrTransNafta.
– Po tym, co zdarzyło się z Jukosem, działające w Rosji koncerny naftowe wolą jednak być lojalne wobec państwa. Firmy, mówiąc krótko, nie chcą sobie robić problemów. Myślę więc, że chodzi tutaj o chęć podobania się rosyjskim władzom. Nie wykluczam też, że TNK-BP chciało sprywatyzować ropociąg Odessa-Brody, i to według dość prymitywnego scenariusza: doprowadzić go do sytuacji, w której ponosiłby straty, a potem kupić go za grosze. Tak było z prywatyzacją ukraińskich rafinerii, które sprzedano za 10, może 20 procent wartości. W przypadku ropociągu ten scenariusz przekreśliły zmiany, które przyniosła pomarańczowa rewolucja.