- Brakuje nam roboczych spotkań z użytkownikami, z wojskiem. Niestety, wskutek różnego rodzaju przepisów te relacje są niezwykle utrudnione, a proces zakupowy długi i skomplikowany - zauważa Krzysztof Krystowski, wiceprezes firmy Leonardo Helicopters, w rozmowie z Włodkiem Kaletą.
- - Firmy, które potrafią nie tylko produkować śmigłowce, ale także je projektować, zarządzać badaniami i rozwojem, jak również później modernizować i serwisować, znajdziemy tylko w pięciu krajach UE. Wśród nich jest Polska - mówi Krzysztof Krystowski.
- Jego zdaniem dobrze, że doszło do pełnej konsolidacji państwowego przemysłu obronnego. Choćby dlatego, że skończyła się niepotrzebna wewnętrzna konkurencja między państwowymi firmami obronnymi.
- W Świdniku wyprodukowano dotąd ponad 7400 śmigłowców, co stawia ten zakład na 3. miejscu w świecie pod względem liczby sprzedanych maszyn.
- W dostawach dla nowoczesnej armii, nie tylko w takim kraju jak Polska, autarkia jest dziś niemożliwa. No to co robić, by w krajowych firmach jednak produkować jak najwięcej - i to nie "muzealnego" już sprzętu?
- Polska nie ma możliwości, by rodzimą produkcją pokryć 100 proc. zapotrzebowania armii, ale jest tylko kilka krajów na świecie, które są w stanie to osiągnąć. Wiele możemy jednak zrobić sami.
Warto zacząć po prostu od precyzyjnego rozpoznania tego, w czym polskie zakłady zbrojeniowe są silne i które z nich, już dzisiaj, należą do światowej czołówki. Z dumą stwierdzam, że właśnie PZL-Świdnik zalicza się do tego grona. Czy pan wie, że w Świdniku wyprodukowano dotąd ponad 7400 śmigłowców, co stawia nasz zakład na 3. miejscu w świecie pod względem liczby sprzedanych maszyn?
Firmy, które potrafią nie tylko produkować śmigłowce, ale także je projektować, zarządzać badaniami i rozwojem, jak również później modernizować i serwisować, znajdziemy tylko w pięciu krajach UE. Są wśród nich Włochy i Wielka Brytania - poprzez grupę Leonardo, oraz Niemcy i Francja - poprzez grupę Airbus. Polska również należy do tego elitarnego grona dzięki PZL-Świdnik, od 2010 r. części Grupy Leonardo.
- A co, prócz śmigłowców, według pana, zasługuje w polskiej zbrojeniówce na szczególną uwagę?
- Mamy jeszcze co najmniej kilka firm, których potencjał i wyroby lokują nas w europejskiej czołówce - choćby PIT-Radwar (produkcja radarów) czy PCO (optoelektronika). Ciekawie rozwijają się również Huta Stalowa Wola, Mesko - ważny zakład, jeśli chodzi o rakietowe systemy uzbrojenia - czy WZL-e, z którymi współpracujemy. Wszystkich dobrych nie da się tu, niestety, wymienić.