Jeżeli prywatyzacja spółek Wielkiej Syntezy Chemicznej (w przypadku Polic i Puław ich upublicznienie) dojdzie do skutku, ciężka chemia może liczyć na zainteresowanie inwestorów - przekonuje Nafta Polska. W styczniu na wstępne zaproszenie dla inwestorów, zainteresowanych zakładami azotowymi w Kędzierzynie i Tarnowie, a także zakładami chemicznymi Sarzyna i Zachem, Nafta miała otrzymać kilkanaście odpowiedzi, w tym połowę od firm krajowych - także z "obrzeży" sektora chemicznego. Nafta Polska jednak nie pierwszy raz w ostatnich latach zapewnia o zainteresowaniu inwestorów sektorem WSCh.
W pierwszych dniach marca podczas targów Prochemia prezes Solvay Polska Leszek Chwalisz powiedział, że o ile Nafta podtrzyma ofertę sprzedaży całych zakładów (akcji zakładów, ale nie wybranych biznesów), to belgijski koncern prawdopodobnie nie weźmie udziału w prywatyzacji. Solvay, który starał się już o udział w prywatyzacji ZA Tarnów, jest tymczasem jedynym zachodnim koncernem chemicznym wymienianym wśród inwestorów dla WSCh i uważanym za przychylny inwestycjom w środkowej Europie (chociaż w regionie Solvay ma tylko spółkę handlową w Czechach).
Zdaniem Dariusza Bugajskiego z BRE Corporate Finance ze spisu koncernów, mogących uczestniczyć w prywatyzowaniu chemii, z założenia należy wykreślić globalne koncerny, zainteresowane przenoszeniem produkcji na Daleki Wschód. Azja daje inwestorom lepsze stopy zwrotu z inwestycji. Koncerny chcą mieć dostęp do surowców, a w Europie chciałyby wytwarzać produkty wyżej przetworzone, o wyższej marży (trzeba pamiętać, że w najbliższych latach UE chce wprowadzić system REACH, który również wpłynie na politykę międzynarodowych koncernów chemicznych).