W interesie społeczeństwa i gospodarki leży utrzymanie wysokiego poziomu akcyzy na paliwa płynne oraz pełniejsze wykorzystanie alternatywnych nośników energii, a zwłaszcza odnawialnych.
Czas jaki upłynął od marszów protestacyjnych w Europie przeciwko wysokim cenom paliw płynnych pozwala na przedstawienie przyczyn i skutków wzrostu cen z pewnym namysłem już bez emocji. Ich zrozumienie staje się pomocne w formułowaniu ważnych wniosków pod adresem polityki gospodarczej.
Przyczyna trzykrotnego wzrostu cen ropy w ciągu roku (z około 10 - 12 dolarów do około 30 dolarów za baryłkę) nie tkwi w nagłym wyczerpaniu jej zasobów, względnie, jak sugerowali niektórzy analitycy - z pospolitego ruszenia wyznawców islamu przeciw chrześcijaństwu. Zasoby są ogromne, a postęp technologiczny sprawił, iż te z nich, które na skutek zalegania pod dnem oceanów, czy na wielkich głębokościach pod powierzchnią ziemi do niedawna wydawały się niedostępne człowiekowi, są obecnie stosunkowo tanio eksploatowane.
Ogół przyczyn wzrostu cen ropy naftowej można podzielić na krótko i długookresowe. Do grupy pierwszej zaliczyć należy powrót do "normy". Niskie ceny w 1999 roku były wynikiem spadku popytu wywołanego obniżeniem się koniunktury gospodarczej, a zwłaszcza kryzysu azjatyckiego. Cena 10 - 12 dolarów za baryłkę wynikała z sytuacji nadzwyczajnej i nie była do utrzymania na dłuższą metę. Trzeba zarazem uwzględnić fakt, że drastyczny spadek cen do 10 - 12 dolarów stał się możliwy dlatego, że obniżeniu popytu na ropę naftową nie towarzyszyło obniżenie jej podaży. Arabia Saudyjska i Wenezuela uznały bowiem powstałą sytuację za dobrą okazję do zwiększenia ich udziału na rynku eksporterów ropy.