Myślę, że czas najwyższy oddać stery komuś innemu, kto nada nową dynamikę, nowe tempo Budimeksowi - podkreślił w rozmowie z WNP.PL Dariusz Blocher, szef największej grupy budowlanej w Polsce. Jak dodał, jego następcę powinniśmy oficjalnie poznać w najbliższych tygodniach, a już teraz odniósł się do powodów swojej rezygnacji, dalszych planów zawodowych oraz historii i perspektyw Budimeksu.
- To chyba najlepszy moment dla mnie, żeby mieć więcej czasu dla siebie, ale też nie odłączyć się zupełnie od firmy. Wierzę, że będę nadal ją wspierał z poziomu rady nadzorczej lub innej funkcji korporacyjnej w Ferrovialu - zaznaczył Blocher.
- Uważam, że jest wewnętrzny kandydat. Nie chcę formalnie stawiać „kropki nad i”, kto nim jest, choć pewnie wszyscy się domyślają - wskazał natomiast odnosząc się do kwestii swojego następcy.
- Dopytywany o sektor, w którym potencjalnie chciałby dalej działać w biznesie, stwierdził, że raczej nie będzie to budownictwo. - Liczę, że być może i tym razem również zdecyduje przypadek - powiedział Blocher.
Blocher jest związany z grupą od niemal 20 lat, a od 12 jest jej prezesem. Po odejściu z zarządu miałby nadal pełnić nieoperacyjne zadania nadzorcze w ramach hiszpańskiego koncernu Ferrovial, który jest strategicznym inwestorem Budimeksu.
Najlepszy moment
- Cieszę się, że to jednak było zaskoczenie, bo to oznacza, że nie zastanawialiśmy się nad tym długo i nie było przecieków. Myślę, że czas najwyższy oddać stery komuś innemu, kto nada nową dynamikę, nowe tempo Budimeksowi - wskazał Blocher.- Ta funkcja jest mocno obciążająca, bo trzeba wkładać w nią bardzo dużo energii - zwłaszcza w takim trybie, w którym ja pracuję. Nie można sobie pozwolić na urlop dłuższy niż tygodniowy. Dlatego uznałem, że nadszedł czas, aby spróbować się w innej roli, ale dalej wspierać Budimex i Ferrovial - dodał.
Wyraził przy tym zadowolenie, że kurs akcji spółki nie zareagował negatywnie na informację o jego rezygnacji.
- Cieszę się, że inwestorzy wierzą, że Budimex ma dobrą strukturę i zespół, a także inwestora. To daje gwarancję utrzymania wartości. Zatem to chyba najlepszy moment dla mnie, żeby mieć więcej czasu dla siebie, ale też nie odłączyć się zupełnie od firmy. Wierzę, że będę nadal ją wspierał - z poziomu rady nadzorczej lub innej funkcji korporacyjnej w Ferrovialu - wskazał Blocher.
Wewnętrzna sukcesja
Odnosząc się kwestii swojego następcy wskazał natomiast, że bardzo zależało mu na sukcesji i „wszystko na to wskazuje na to, że ta sukcesja się zdarzy”.- Uważam, że jest wewnętrzny kandydat. Nie chcę formalnie stawiać „kropki nad i”, kto nim jest, choć pewnie wszyscy się domyślają. Myślę, że w ciągu 2-4 tygodni powinna być dyskusja w ramach rady nadzorczej i być może taka decyzja wyprzedzająca zapadnie. Nie mamy jeszcze ustalonego dokładnego terminu walnego zgromadzenia za 2020 r., więc trzeba jeszcze odrobiny cierpliwości - powiedział Blocher.
Naturalnym, wewnętrznym kandydatem, o którym wspomniał, wydaje się być Artur Popko, obecny wiceprezes i dyrektor operacyjny Budimeksu. W ostatnich latach przejął on Blochera dużą część obowiązków, gdy ten w połowie 2019 r. zaczął zarządzać rynkiem europejskim w ramach koncernu Ferrovial.
Nawiązując do kwestii sukcesji Blocher zaznaczył, że takie plany w Budimeksie dotyczą nie tylko stanowiska prezesa i członków zarządu.
- Uważamy, że jest to jedno z ważniejszych narzędzi. Dosyć intensywnie pracowaliśmy nad sukcesją na moim stanowisku od trzech lat. Pewnie gdyby nie moja decyzja, to taki scenariusz by się wydarzył, ale w nieco innej konstelacji, bo opuściłbym stanowisko prezesa, ale dalej zarządzał operacyjnie częścią europejską Ferrovialu lub większym kawałkiem grupy - stwierdził prezes.
- Zawsze pokazywaliśmy, że Budimex jest przewidywalny. Nie skręcamy w inny tor działalności. Chcemy się dalej rozwijać. Prawie wyszliśmy już z sektora deweloperskiego, ale to nie oznacza, że nie będziemy otwierać nowych działalności czy wchodzić na nowe rynki - dodał.
„Fantastyczny czas”
- Co będzie za rok, dwa czy trzy to się okaże, bo na pewno nie da się tego czasu spędzić na kanapie. Zatem gdy trochę zregeneruję siły, to powinienem się czymś zająć. Raczej nie będzie to stricte operacyjna funkcja - wskazał Blocher pytany o dalsze plany zawodowe.- Zupełny zbieg okoliczności spowodował, że z branży napojowej (Pepsi Cola - red.) trafiłem do budowalnej. Zupełnie tego nie planowałem, a w ostatniej chwili nawet nie chciałem. Po 20 latach mogę powiedzieć, że to był dla mnie fantastyczny czas - dodał.
Dopytywany o sektor, w którym potencjalnie chciałby dalej działać w biznesie, stwierdził, że raczej nie będzie to budownictwo.
- Chciałbym być fair. Zarządzam dużą, dobrą firmą i nie odchodzę z niej dlatego, że coś mi się w niej nie podoba. Nie chcę tworzyć konkurencyjnej działalności. Otrzymałem dotychczas wiele miłych gestów, telefonów czy nawet wstępnych propozycji od wielu ludzi. Nie mam jednak żadnych konkretnych planów w tym momencie. Liczę, że być może i tym razem również zdecyduje przypadek - powiedział Blocher.
Dwie dekady
Wspominając swoje początki pracy w grupie Blocher wskazał, że wówczas Budimex był całkiem innym podmiotem niż obecnie.- Był konglomeratem ponad 50 spółek, które ze sobą konkurowały. Były zorientowane na budowanie, a niekoniecznie na zarabianie. Większa była też koncentracja na budownictwie kubaturowym niż infrastrukturalnym - wskazał.
- Pierwsze kilka lat zajęło uporządkowanie działalności - skupienie się na działalności podstawowej oraz deweloperskiej, restrukturyzacja grupy, zarządzanie projektami, mocne odchudzenie organizacji, zmiana filozofii działania i kultury korporacyjnej - dodał.
Jak zaznaczył, Budimex dotarł do momentu, gdy jest największą firmą budowlaną w Polsce.
- Cieszę, że jest to doceniane, bo wartość giełdowa wzrosła w tym czasie dziesięciokrotnie. Wypłaciliśmy łącznie ok. 170 zł dywidendy na akcję. Jesteśmy doceniani, ale wiemy, że wciąż musimy poprawiać naszą organizację. Chcemy dalej rozwijać w Polsce i być może nadszedł czas, aby aktywniej wyjść za granicę - powiedział prezes.
Zaznaczył, że przez ostatnie dwie dekady rynek budowlany w Polsce bardzo się zmienił. Pojawiły się duże środki unijne na inwestycje, ale jednocześnie nie uniknięto błędów, a wiele firm upadło. Sporo udało się jednak nauczyć.
- Dalej będę zabiegał o to, aby warunki współpracy z inwestorami publicznymi były bardziej zrównoważone formalnie, bo jeżeli chodzi o relacje biznesowe, to uważam, że dziś są bardzo dobre, zwłaszcza z takimi podmiotami GDDKiA, PKP PLK czy Ministerstwo Infrastruktury. Pewnie pandemia sprawiła, że łatwiej nam się rozmawia, ale teraz musimy to jeszcze przelać na warunki formalne, aby kontrakty to odzwierciedlały - zaznaczył Blocher.
Wyzwania na horyzoncie
Prezes wskazał, że maju najpewniej dojdzie do finalizacji sprzedaży Budimeksu Nieruchomości funduszowi Cornestone Partners i czeskiemu deweloperowi Crestyl. Wartość transakcji to 1,51 mld zł.- Jeśli chodzi o wyzwania przed grupą, to krótkoterminowo mamy duży portfel zamówień, a sytuacja na rynku jest dosyć dynamiczna pod względem wzrostu cen materiałów budowlanych - nie tylko stali, ale też asfaltu czy chemii budowlanej - wskazał Blocher.
Jednocześnie dodał, że na rynku jest obecnie mniej nowych zamówień. W budownictwie kubaturowym dobrze ma się segment mieszkaniowy, ale pozostali inwestorzy czekają na rozwój wydarzeń związanych z pandemią. Natomiast w budownictwie drogowym i kolejowym widać lekką lukę w przetargach z powodu przejścia pomiędzy dwoma perspektywami unijnego budżetu.
- Długoterminowo myślę, że w tym roku Budimex powinien rozpocząć dywersyfikację geograficzną, a w przyszłym roku ją zintensyfikować. Ponadto wyzwaniem będzie zainwestowanie pieniędzy pozyskanych ze sprzedaży Budimeksu Nieruchomości. Obserwujemy też m.in. Krajowy Plan Odbudowy, który w części pożyczkowej być może będzie wspierać partnerstwo publiczno-prywatne - wskazał Blocher.
Jak ocenił, tegoroczne wyniki Budimeksu będą raczej lepsze niż w ubiegłym roku, wyłączając zbywaną działalność deweloperską.
- Przyszły rok również powinien być przewidywalny i dobry, ale istnieje pewne ryzyko w postaci wojny cenowej między wykonawcami, a także wzrostem cen materiałów, których mogą nie skompensować klauzule waloryzacyjne - ocenił Blocher.
Budowlane perspektywy
Wyceny giełdowe spółek budowlanych są obecnie najwyższe od 10 lat, czyli od okresu poprzedzającego kryzys w branży związany z przegrzaniem koniunktury przed Euro 2012.Zdaniem Blochera, wpływ na rosnące notowania mogą mieć też takie czynniki jak wysoka inflacja czy rosnące w czasie pandemii oszczędności. W tej sytuacji giełda może stanowić alternatywną opcję inwestowania kapitału.
- Niemniej branża budowlana w Polsce ma raczej dobrą perspektywę. Myślę, że 7-10 lat nie powinno się nic złego wydarzyć. Mamy jasno określoną nową perspektywę unijną i jest tam dużo pieniędzy na inwestycje - porównywalnie z poprzednim budżetem UE. Do tego dochodzi jeszcze Krajowy Plan Odbudowy, gdzie też są przewidziane środki na przedsięwzięcia, w których może wziąć udział branża budowlana - powiedział Blocher.
Dodał, że Polska ma mniej więcej 15 lat opóźnienia w poziomie rozwoju infrastruktury wobec krajów zachodniej Europy, stąd inwestycje są konieczne. Ocenił również, że długoterminowe perspektywy ma też budownictwo mieszkaniowe, choć ten rynek może podlegać okresowym wahaniom.
- Jeżeli nie ulegniemy panice jako branża, a inwestorzy będą odrzucać szalone oferty, to sektor nie powinien mieć problemów. Firmy dobre i stabilne, nie tylko Budimex, będą dalej zwiększać przychody i poprawiać rentowność - podsumował prezes.
W nadchodzących dniach opublikujemy drugą część wywiadu z Dariuszem Blocherem. Będzie on dotyczyć wpływu na sektor budowlany nowego budżetu unijnego na lata 2021-2027 oraz Krajowego Planu Odbudowy.
Dariusz Blocher
Rocznik 1967. Z Budimeksem jest związany od 2002 r. Początkowo odpowiadał za obszar zarządzania zasobami ludzkimi, następnie w 2007 roku został awansowany na stanowisko prezesa Budimeksu Dromeksu, a w 2009 r. całej grupy Budimex.Od 2019 r. zarządza europejskim rynkiem grupy Ferrovial - polskim, brytyjskim, irlandzkim i słowackim. Tę rolę łączy ze stanowiskiem prezesa Budimeksu w Polsce.
Blocher jest absolwentem Wydziału Mechaniki i Budowy Maszyn Politechniki Częstochowskiej oraz IESE Business School w Barcelonie. Karierę zawodową rozpoczynał w Fabryce Ahlstrom-Fakop.
Od 1994 do 2002 r. pracował w Pepsi Co. Polska; początkowo jako kierownik oddziału sprzedaży, a następnie dyrektor ds. HR w Dziale Sprzedaży i Dystrybucji, zakładach produkcyjnych w Polsce i centrali firmy.