Budować wciąż się uczymy

Budować wciąż się uczymy
Trzecia perspektywa unijnego budżetu dla Polski, u progu której stoimy, będzie testem dla wszystkich uczestników rynku budowlanego. fot. GDDKiA

Gdybyśmy na budownictwo patrzyli wyłącznie przez pryzmat wybranych statystyk, to branży pozostałoby tylko z dumą wypinać pierś, gdyż bilans ostatniego pięciolecia bez wątpienia budzi szacunek. Warto jednak spojrzeć na ostatnie lata pod kątem zjawisk - sukcesów i porażek - mogących pomóc określić to, jak bardzo dojrzałym rynkiem budowlanym jesteśmy.

  • Przed nami kolejne wyzwania. Wciąż musimy zmagać się z realiami pandemii COVID-19, które w mniejszy lub większy sposób oddziałują na chyba każdy aspekt naszego życia: prywatnego, społecznego i gospodarczego.
  • Projekty drogowe, kolejowe i hydrotechniczne, Centralny Port Komunikacyjny, Europejski Zielony Ład oraz transformacja energetyczna - to tylko część z planowanej, długiej listy zadań.
  • Od poziomu i jakości współpracy pomiędzy wszystkimi uczestnikami rynku, na każdym etapie przygotowania i realizacji inwestycji, będzie zależał ich sukces.
Setki tysięcy nowych mieszkań oddanych do użytku, tysiące kilometrów nowych dróg szybkiego ruchu i zmodernizowanych linii kolejowych, rosnąca rokrocznie wartość rynku budowlanego. Do dużych liczb i pnących się ku górze statystyk zdążyliśmy przywyknąć.

Patrząc jednak na ostatnią pięciolatkę warto przypomnieć, że rozpoczynający ją rok 2016 zakończył się spadkiem produkcji budowlano-montażowej o ponad 14 proc.

W kolejnych dwóch latach sinusoida, bo do takiej falującej tendencji w budownictwie też zdążyliśmy się przyzwyczaić, wypiętrzyła się na dodatnie, kilkunastoprocentowe poziomy. Rok 2019 to już stabilizacja, z niespełna trzyprocentowym wzrostem. Natomiast rok 2020, ostatni w ramach bieżącej pięciolatki, rynek zakończy najpewniej kilkuprocentowym spadkiem.

Znaki zapytania

Czy będzie to tylko jednoroczne, delikatne hamowanie, a może ponowne zderzenie się z trudną rzeczywistością? Wciąż trudno to przewidywać, gdyż gospodarcze, długoterminowe skutki pandemii COVID-19 to obecnie najważniejsze pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi.

Kluczowe będzie również to, jak sprawnie będą wykorzystywane środki unijne - zarówno te, które mamy do dyspozycji jeszcze z bieżącej perspektywy, jak i te mające popłynąć do nas w ramach budżetu UE na lata 2021-2027 oraz z Funduszu Odbudowy unijnych gospodarek po lockdownie.
Najwięksi publiczni inwestorzy, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz PKP Polskie Linie Kolejowe, już od dawna zapewniają, że sytuacja związana z „pustymi szufladami” się nie powtórzy. Mają oni być przygotowani do kierowania na rynek nowych projektów, gdy tylko będą dostępne środki finansowe na ich realizację.

Zatem w sytuacji luki w podaży nowych zamówień ze strony osłabionych finansowo samorządów, a także zniechęconych mglistymi perspektywami inwestorów prywatnych, to właśnie od GDDKiA, PKP PLK - i szerzej sprawności rządu będzie - zależała kondycja budownictwa.

Lekcje z placu budowy

Trzecia perspektywa unijnego budżetu dla Polski, u progu której stoimy, będzie testem dla wszystkich uczestników rynku. Zastrzyk w postaci ogromnych funduszy UE dla branży był dotychczas katalizatorem zarówno pozytywnych, jak i negatywnych zjawisk.

Te drugie były efektem przede wszystkim braku doświadczenia, współpracy czy odpowiedzialności - na każdym szczeblu inwestycyjnej drabiny. Nie należy mieć jednak złudzeń, że próba zważenia wzajemnych win przez poszczególne strony sporu wyglądałaby inaczej niż biblijne szukanie źdźbła w oku oponenta, przy jednoczesnym ignorowaniu belki w oku własnym.

Za nami ponad 30 lat gospodarki rynkowej, z czego przeszło połowa przypada na obecność w strukturach Unii Europejskiej. Dlatego na powielanie tych samych błędów nie możemy sobie pozwalać, a istniejące szanse muszą być przekuwane w sukces. To konieczne, jeśli systematycznie mamy skracać dystans dzielący Polskę od wysoko rozwiniętych państw Europy.

Budownictwo, które bezpośrednio i pośrednio może odpowiadać nawet za 1,5 mln miejsc pracy i generować kilkunastoprocentowy wkład do polskiego PKB, ma w tym wyścigu do odegrania kluczową rolę.

Spójrzmy jednak w tej krótkiej analizie na pięć „sukcesów” i tyle samo „porażek”, których świadkami byliśmy w ostatnich latach. Jeśli będziemy pielęgnować te pierwsze, a z tych drugich wyciągniemy odpowiednie wnioski, to za kolejne pięć lat budowlany „egzamin dojrzałości” powinien zakończyć się wyłącznie pozytywnym wynikiem.

Dialog w końcu realny

Rozpoczynając subiektywny wybór „sukcesów” trudno nie wskazać na pierwszym miejscu - po wielu latach jałowych sporów, animozji oraz złych emocji - stworzenia realnej płaszczyzny dialogu i współpracy pomiędzy branżą budowlaną a GDDKiA i PKP PLK.
Pokazał to czas pandemii, gdy przy wsparciu Ministerstwa Infrastruktury szybko udało się ustalić reguły funkcjonowania w nowej rzeczywistości. Budowy nie zatrzymały się nawet na chwilę, a choć tradycyjną, biurowo-administracyjną pracę trzeba było często przenieść na internetowe łącza, to paradoksalnie - mimo braku bezpośredniego kontaktu - dystans pomiędzy wykonawcami i zamawiającymi stał się bliższy i mniej problematyczny.

Prawo na europejskim poziomie

Wspomniany wcześniej dialog to już nie tylko wzajemny koncert życzeń, ale wdrażane w praktykę zmiany w procedurach przetargowych, a także w prowadzeniu i rozliczaniu kontraktów. Sztandarowym przykładem jest działający od początku 2019 r. nowy system waloryzacji kontraktów GDDKiA i PKP PLK.

Choć branży z pewnością nie może on w pełni satysfakcjonować, to mechanizm ten jest wynikiem kompromisu i przede wszystkim daje szansę realnego działania.

Doczekaliśmy się też nowego Prawa zamówień publicznych, które weszło w życie od 2021 r. Według jego zapisów waloryzacja będzie obligatoryjna. W połączeniu z wieloma innymi rozwiązaniami, postulowanymi od lat przez rynek, nowa ustawa daje nadzieje na dalsze „ucywilizowanie” polskiego sektora zamówień publicznych.

Eksportowy potencjał

O tym, że Polacy i krajowe firmy budowlane mają potencjał do ekspansji zagranicznej nikogo nie trzeba przekonywać. Świadectw można szukać w dalszej przeszłości, jeszcze w czasach PRL, gdy polskie kompetencje były szeroko wykorzystywane w „braterskich i przyjacielskich” państwach.

Choć „hiszpańskiego scenariusza” ekspansji z pewnością nie doświadczymy, to współcześnie nie mamy się czego wstydzić. Nasze firmy na zagranicznych rynkach występują coraz częściej w roli generalnego wykonawcy, a nie tylko podwykonawcy prostych robót.

Rosnąca świadomość krajowych podmiotów, dotycząca ekspansji zagranicznej jako długoterminowej strategii rozwoju, to także efekt działania takich inicjatyw jak Polski Klaster Eksporterów Budownictwa.

Z podwykonawcy w generalnego

Cieszy również rosnący zasób polskich firm, które z roli podwykonawców krajowych inwestycji infrastrukturalnych lub realizatorów mniejszych projektów, przesunęły się do grona generalnych wykonawców dużych przedsięwzięć - wartych setki, a nawet miliardy złotych. Pozytywnych przykładów takiego rozwoju, wspomaganego często inwestycjami współfinansowanymi przez UE, nie brakuje.

Coraz bardziej zieloni

Często powtarzane jest, że budownictwo to konserwatywna branża, przez co czasem trudno implementować jej nowe technologie, czy poddawać ją procesom cyfryzacji. Wydaje się jednak, że ten trend zaczyna się zmieniać, a jednocześnie coraz większą świadomość sektora obserwujemy w kwestiach ochrony środowiska, redukcji emisji CO2, zwiększania efektywności energetycznej czy gospodarki obiegu zamkniętego.
Budownictwo będzie miało ważną rolę do odegrania w unijnej strategii Europejskiego Zielonego Ładu, więc taka świadomość jest konieczna i staje się warunkiem koniecznym do prowadzenia biznesu.

Sito nadal zbyt dziurawe

Przechodząc do listy „porażek” trzeba w pierwszej kolejności wskazać na wciąż istotną lukę w postaci braku sprawnego systemu weryfikacji potencjału i kompetencji wykonawców, ubiegających się o duże zamówienia publiczne. Właśnie tę bolączkę można uznać za praprzyczynę wielu innych problemów.

Zapowiedzi GDDKiA, dotyczące prac nad systemem certyfikacji, są pozytywne, ale do realnych, sprawdzonych w działaniu powszechnych rozwiązań wciąż jeszcze daleko. Stąd krajowe firmy, z doświadczeniem i potencjałem, wciąż mogą być wypychane z rynku przez firmy „teczkowe”, albo obce podmioty wchodzące do Polski bez odpowiedniego przygotowania.

Kontraktowe tsunami

Z powyższego wynika natomiast to, że w ostatnich latach nadal mieliśmy do czynienia z masowo zrywanymi kontraktami drogowymi i kolejowymi.

Co prawda, nie powodowało to już takich szkód dla rynku jak w dobie kryzysu po Euro 2012, gdyż podwykonawcy zyskali lepszą ochronę, a grono działających na rynku egzotycznych podmiotów oraz „ryzykantów” się uszczupliło. Jednak skutki wielomiesięcznych opóźnień inwestycji oraz wzrost kosztów ich realizacji ponosimy wszyscy.

„Budować, jak to łatwo powiedzieć”

Miało być ich budowane docelowo nawet 100 tys. rocznie. Takich obietnic ze strony rządu już nie słyszymy. Dotychczasowe starania państwa, związane z programem „Mieszkanie Plus" i rozwojem rynku tanich mieszkań na wynajem brutalnie zderzyły się z rzeczywistością.
Poziom trudności administracyjnych, organizacyjnych oraz ekonomicznych, z którymi deweloperzy i budowlańcy zmagają się na co dzień, okazał się nie do pokonania przez rząd. W czasie, gdy państwu nie udało się rozpędzić sztandarowego programu, deweloperzy notowali natomiast rekordowe wyniki.

Energetyka nie dodała mocy

Wielomiliardowe projekty publiczne w energetyce oraz przemyśle nie pozwoliły na wzmocnienie rynku wykonawców działających w tym sektorze, a wielu z nich przyniosła dotkliwe straty. Sztywne warunki kontraktów czy brak waloryzacji umów rozwiały plany stworzenia „polskich czempionów” budownictwa przemysłowego.

Z drugiej strony sytuacje związane z licznymi przetargami anulowanymi w trakcie ich trwania, czy też przedsięwzięciami wstrzymywanymi niedługo po rozpoczęciu realizacji, jak Elektrownia Ostrołęka C, nie stawiają państwa w roli przewidywalnego i odpowiedzialnego inwestora.

Publiczno-prywatna porażka

Listę porażek zamyka wciąż po macoszemu traktowane partnerstwo publiczno-prywatne w segmencie infrastruktury drogowej. Symboliczne było ubiegłoroczne zarzucenie mocno zaawansowanych przygotowań do budowy drogi S6 - Obwodnicy Metropolii Trójmiejskiej w ferworze prezydenckiej kampanii wyborczej na rzecz tradycyjnego modelu realizacji.

To sprawia, że w perspektywie nieuchronnego w przyszłości mniejszego dopływu środków unijnych będziemy mieć coraz mniej czasu na zdobycie doświadczeń w realizacji dużych projektów PPP. Nie mówiąc już o poważnym postrzeganiu naszego kraju przez podmioty i fundusze wyspecjalizowane w realizacji tego typu przedsięwzięć.

Razem można więcej

Przed nami kolejne wyzwania. Wciąż musimy zmagać się z realiami pandemii COVID-19, które w mniejszy lub większy sposób oddziałują na chyba każdy aspekt naszego życia: prywatnego, społecznego i gospodarczego.

Projekty drogowe, kolejowe i hydrotechniczne, Centralny Port Komunikacyjny, Europejski Zielony Ład oraz transformacja energetyczna - to tylko część z planowanej, długiej listy zadań. Od poziomu i jakości współpracy pomiędzy wszystkimi uczestnikami rynku, na każdym etapie przygotowania i realizacji inwestycji, będzie zależał ich sukces.
Cieszy to, że coraz ważniejszy głos i wpływ na kreowanie pozytywnych zmian posiadają organizacje branżowe, na czele z Polskim Związkiem Pracodawców Budownictwa.

Generalni wykonawcy nie są w stanie sprawnie działać bez znajdującego się w dobrej kondycji rynku podwykonawczego. I odwrotnie - ci drudzy wraz dostawcami oraz usługodawcami nie są w stanie stabilnie funkcjonować bez przewidywalnego rynku generalnego wykonawstwa.

Natomiast bez nich wszystkich nie poradzą sobie inwestorzy. Nie zapominajmy o tym nigdy - zarówno w czasach pędzącej koniunktury oraz dotkliwego kryzysu, jak i w krótkich okresach „małej stabilizacji”.

*Artykuł pochodzi z "Almanachu Polskiego Związku Pracodawców Budownictw 2016-2020", który zamieszczamy w okienku poniżej oraz możliwym do pobrania pliku PDF.

×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (6)

Do artykułu: Budować wciąż się uczymy

  • sołtys kierdziołek 2021-01-18 10:07:22
    No cóż... Również redaktor Elżbieciak nieustannie uczy się budownictwa! Już ponad 12 lat temu pisywał peany pełne zachwytu nad "wizjonerem polskiego budownictwa", Jerzym Wisniewskim, który okradł swoich wierzycieli na ponad TRZY i PÓŁ MILIARDA ZŁOTYCH, a potem sobie spokojnie umarł. Czy te peany wynikały tylko z zachwytu pana Elżbieciaka sukcesami wizjonera Wisniewskiego, czy były stymulowane, tego oczywiście nie wiem, więc pozostaje pytanie, czy pan Elżbieciak nauczył się czegokolwiek o budownictwie przez te wszystkie lata?
  • drogowiec 2021-01-17 19:11:50
    Podwykonawcy to nie są firmy do prostych robót , tylko specjalistycznych , np. przebudowa sieci gazowej itp. przy budowie dróg , kolei i innych budowli jest sporo takiego uzbrojenia terenu
  • krakus 2021-01-17 15:05:19
    Szkoda, że polskie firmy z polskim kapitałem nie wyszły na liderów tego inwestycyjnego zgiełku. Obecna sytuacja jest potwierdzeniem, że mentalnie jeszcze do Hiszpanii nam brakuje.
    • paws 2021-01-17 19:19:05
      NIE WYSZŁY NA LIDERÓW, BO NIE MIAŁY WYJŚĆ. SKORO NIE DAJE SIĘ ZLECEŃ RODZIMYM FIRMOM, BO WIECZNIE WYGRYWAJĄ ZAGRANICZNE, TO JAK MAJĄ SIĘ ROZWINĄĆ. O EKSPANSJI ZAGRANICZNEJ ZAPOMNIJ, BO TAM WŁAŚNIE ZLECENIA WYGRYWAJĄ W WIĘKSZOŚCI RODZIME FIRMY.
      • drogowiec 2021-01-18 10:02:16
        Nie bredź misiu! Taka potęga, przez lata gloryfikowana przez redaktora Elżbieciaka, jak PBG SA, łapała wszystkie najbardziej intratne zamówienia drogowe (S5, A1, A4 i dziesiątki na drogach niższej rangi). I co? Z kasy ZNIKNĘŁO TRZY i PÓŁ MILIARDA, przy okazji właściciele (rodzina Wiśniewskich) i kolejne zarządy doprowadziły DO RUINY jedną z najlepszych w Europie firm konstrukcyjnych (RAFAKO)! I ta potęga ŻADNEGO zlecenia nie zrealizowała do końca!!! ŻADNEGO!!!! Za to zarządy, rady nadzorcze i przydupasy brali wynagrodzenia, premie i bonusy jak przesi największych banków w Polsce!
    • paws 2021-01-18 15:06:16
      "drogowiec" jest w Polsce nie istniała tylko 1 firma budowlana, było ich mnóstwo i co żadna nie mogła sie wybić? To chyba nie przypadek. A to, że wyprowadzano z firm pieniądze i robiono wałki to nic nowego, ten proceder jest nadal tylko sposoby się zmieniły. Obudź się

PISZESZ DO NAS Z ADRESU IP: 44.197.111.121
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!