Budowlanka jest po IT najlepiej płatną branżą z największym niedoborem kadr. - Nie widzę żadnych przeciwwskazań, by za 10 lat nawet połowę naszej firmy stanowiły kobiety - mówi Agnieszka Głowacka, wiceprezes Erbudu, największej polskiej niezależnej firmy budowlanej i zapowiada szereg akcji zachęcających panie do robienia kariery w branżach technicznych.
- W ciągu najbliższych 10 lat na rynku budowlanym zabraknie nawet milion pracowników. Poza ograniczeniami w głowie nie ma żadnych przeciwwskazań, by panie nie mogły zajmować tych setek dobrze płatnych, atrakcyjnych stanowisk
- W Erbudzie co piąta osoba na stanowisku kierowniczym to kobieta. Zarabiają one 97 proc. tego co ich koledzy, różnica ta wynika wyłącznie ze stażu pracy i pracujemy nad tym, aby ją całkowicie zniwelować - mówi Agnieszka Głowacka.
- Erbud ma swój sposób na zapełnienie luk kadrowych w branży budowlanej. Spółka rusza z wielką kampanią promującą budownictwo wśród pań. Na początek razem z Fundacją Erbud firma wydała książkę dla dziewczynek. „Klara buduje”.
Chcecie być drugim IT?
- Praca w branży budowlanej jest zupełnie inna, bardziej dynamiczna, pozostawia po sobie widoczne dla wszystkich efekty. Ale na pewno możemy się wzorować na IT, jeśli chodzi o odczarowanie tej informatycznej rzeczywistości i stworzenie mody na programowanie. Kiedy patrzę na liczbę kursów typu „zostać programistą w miesiąc” i słucham od znajomych rozważań „a może by tak zostać programistką?” to myślę sobie: robicie to dobrze. „Za moich czasów” informatyk to był synonim nudziarza, który podpierał ściany na dyskotekach szkolnych. Dziś wszyscy z IT są „cool”. To samo musimy zrobić z branżą budowlaną, ale przede wszystkim zachęcić do udziału w tej budowlanej przygodzie kobiety.
Jest pani świetnym przykładem, że można...
- Dziękuję, ale ja nie jestem inżynierką czy kierowniczką projektu, na co dzień jednak siedzę w biurze i to przede wszystkim w liczbach. Praca na budowie jest bardziej intrygująca, bo zastaje się pusty plac budowy, na którym w ciągu powiedzmy 18 miesięcy powstanie budynek, który latami będzie służył ludziom. To nieprawdopodobna satysfakcja. Już zawsze będzie można powiedzieć dzieciom „patrzcie, to mama budowała”.
... swoimi rękami?
- Prawie. Erbud to generalny wykonawca. Generalny wykonawca ponosi odpowiedzialność za wybudowanie zakontraktowanego projektu i w tym celu dobiera sobie firmy podwykonawcze. Dlatego, co często dziwi moich rozmówców, my w Erbudzie mamy procentowo nie aż tak wielu pracowników fizycznych. Jeśli już, to najwięcej ich mamy w serwisie dla przemysłu czy na kontraktach w Belgii, gdzie realizujemy stany surowe.
Większość naszych kadr to posady w nadzorze: kierownicy budów, kontraktów, projektów. Siła mięśni nie jest potrzebna, ważniejsza jest umiejętność planowania, zarządzania różnymi podmiotami, liczenia i tak dalej. Na pewno nie ma żadnych biologicznych uwarunkowań, dlaczego miałoby to być wyłącznie męskie zajęcie.
To dlaczego na budowie pracują sami mężczyźni, a na politechnikach mamy głównie studentów, a nie studentki?
- Zabrzmi banalnie i coachingowo, ale „wszystko to jest w naszych głowach”. Poza tym z „sami mężczyźni” się nie zgadzam, muszę panią zaprosić na nasze budowy. W Erbudzie co piąta osoba na stanowisku kierowniczym to kobieta. Zarabiają one 97 proc. tego co ich koledzy, różnica ta wynika wyłącznie ze stażu pracy i pracujemy nad tym, aby ją całkowicie zniwelować.
Mamy też prezeski spółek zależnych, na niektórych naszych projektach kobiety stanowią większość, z roku na rok przybywa nam stażystek. W ciągu najbliższych 10 lat na rynku budowlanym zabraknie nawet milion pracowników. Poza ograniczeniami w głowie nie ma żadnych przeciwwskazań, by panie nie mogły zajmować tych setek dobrze płatnych, atrakcyjnych stanowisk. Dlatego ruszamy z szeroką kampanią, co zrobić, by zachęcić panie do kariery w branży budowlanej.
W jaki sposób to robicie?
- Zadaliśmy sobie na początek pytanie – w którym momencie życia kobiety ma ona szansę zainteresować się branżą budowlaną. Stwierdziliśmy, że bardzo wcześnie, „za dzieciaka”. Zanim jej ktoś wciśnie kuchenkę i różowe żelazko. Pamiętam, jak miałam kilka lat i do mojej klasy w podstawówce przyszedł pan strażak i opowiadał o swoim zawodzie. Może gdyby do klasy przyszła pani inżynier i opowiadała o tym, że właśnie skończyła budowę Hali Koszyki, gdzie potem poszłabym z mamą na obiad czy zakupy, to w mojej głowie zakiełkowałaby myśl, że kobieta też może być budowlańcem. Dlatego jedną z pierwszych naszych aktywności jest wydana przez naszą Fundację Erbud książka „Klara buduje”. Jestem z niej bardzo dumna.
Co takiego buduje Klara?
- Nie tylko domy, szkoły, fabryki, biura, ale przede wszystkim poczucie własnej wartości. Książkę na nasze zamówienie napisał Jakub Skworz – autor „Mani Skłodowskiej”, zilustrowała pięknie Paulina Derecka. Zaczynamy wizyty w bibliotekach, szkołach i domach dziecka, na których autor będzie czytał tę książeczkę, a nasze panie inżynierki opowiedzą o swojej pracy. Książkę można kupić na klarabuduje.pl, dochód zostanie przeznaczony na cele statutowe fundacji. Wydaliśmy też książkę po ukraińsku – sprezentujemy ją chociażby rodzinom pracowników naszych podwykonawców, którym pomagamy, także finansowo, od początku wojny.
Czy kilkulatka podejmie dziś decyzję o tym, by po latach pracować w Erbudzie?
- To inwestycja na lata. Chłopiec też bawi się resorówką porsche, by prawdziwy samochód kupić sobie po czterdziestce. Chcemy po pierwsze rozbudzić w dziewczynkach ciekawość budowaniem świata, a po drugie sprawić, by widok kobiety na budowie przestał być „breaking news”. Nasze dziewczyny czasem mi mówią, że zdarzy się jeszcze krzywa mina i pytanie „i kobieta tak sama ogarnia budowę za 70 mln?”. To myślenie stereotypami, niestety często też spotykane wśród rodziców, którzy woleliby widzieć córkę w stereotypowo kobiecych zawodach i robią wielkie oczy jak słyszą, że idzie na polibudę.
Nie wszyscy mogą być inżynierami.
- Tak, oczywiście. W Emiratach Arabskich też po latach wprowadzono na uniwersytetach kierunki humanistyczne, bo okazało się, że na samych finansistach, inżynierach i programistach kraj długo nie pociągnie. My nie chcemy wyrywać dziewczynek z ich dziewczęcych zabaw i przebierać z sukienek w kombinezon roboczy.
Chodzi nam po prostu o przekaz: koleżanko, praca na budowie jest ważna i poważna, daje satysfakcję, jest uczciwie płatna, nie będziesz miała problemu ze znalezieniem dobrego stanowiska, bo popyt na inżynierów będzie tylko rósł. Dołącz do nas – pokażemy mapę drogową od pomysłu do zatrudnienia, pomożemy na studiach zapraszając do nas na płatny staż. Mamy wdrożoną w firmie politykę równego traktowania, w naszych szeregach jest mnóstwo pań, które odnoszą u nas sukcesy, będziesz się tu świetnie czuła i miała wielkie możliwości rozwoju. Jak zajdziesz w ciążę – nie ma problemu, po powrocie z urlopu macierzyńskiego, jeśli tak sobie zażyczysz, pomożemy ci „przezimować” na stanowiskach back office’owych.
Macierzyńskiego? Skoro Erbud taki nowoczesny, to czemu nie tacierzyński?
- Dziękuję za to pytanie (śmiech). Wybór, który z rodziców zawiesza karierę i opiekuje się dzieckiem to indywidualna sprawa. Natomiast najczęściej w domu zostaje ten rodzic, który mniej dokłada się do rodzinnego budżetu – co zrozumiałe. Dlatego też w Norwegii, gdzie różnice w zarobkach są mniejsze, więcej panów idzie na urlopy tacierzyńskie i wychowawcze. Więc tak, to powiązane z nowoczesnością – jeśli panie będą zarabiać więcej, to może będą chciały szybciej wracać do pracy. Ale, podkreślam, to indywidualna sprawa każdej rodziny.
Jakim środowiskiem pracy dla kobiet jest firma budowlana?
- Spędziłam ćwierć wieku w Erbudzie, ale myślę, że mogę to rozciągnąć na inne wielkie konkurencyjne firmy. Myślę, że bardzo się unowocześniły, przeszły długą drogę od siermiężnych molochów po całkiem przyjemne miejsca pracy, które czerpią co najlepsze z korporacji z innych branży. Nie ma „po szklanie i na rusztowanie” i kalendarzy „Playboya” w baraku, ale są czyste kaski, onboardingi, karty multisport, kanał na Youtube, nauka angielskiego, dopłaty do roweru – to lepsze środowisko pracy dla wszystkich, w tym dla kobiet też, niż kiedy ja zaczynałam pracę w tej branży. Na początku pandemii utworzyliśmy dla pracowników i ich rodzin infolinię z obsługą psychologiczną – rzecz nie do pomyślenia dwie dekady temu, by majster czy kierownik przyznał się do słabości.
Lub by firma budowlana wydawała książkę dla dziewczynek.
- To na pewno jest tylko pewien pretekst do dyskusji społecznej, która dopiero się zaczyna. Chcemy zaangażować w nią rodziców, pokazać fajne historie naszych inżynierek, które sobie świetnie radzą na budowie. Startujemy niebawem z serią warsztatów budowlanych też dla dziewczynek, by trochę pobrudziły się w piasku, planujemy kolejne serie książki o Klarze, bo ta pierwsza jest po prostu rozrywana, myślimy o serii bajek na Youtube. To inwestycja długoterminowa, ale jestem przekonana – przepraszam, uprzedzałam, że jestem z obszaru finansowego – że nam się zwróci. Nam, czyli społeczeństwu.