Portfele zamówień największych grup budowlanych w Polsce są wypełnione po brzegi, dzięki czemu mogą one spokojnie patrzeć na tegoroczne perspektywy. Zwłaszcza, że spadający poziom kosztów daje szansę na osiągniecie wyższych zysków. Jednak w 2021 r. może być już o wiele trudniej o nowe zlecenia.
- O perspektywach generalnych wykonawców podczas EEC Online mówił Bartłomiej Sosna, ekspert firmy badawczej Spectis.
- Jak podkreślił, na koniec 2019 r. zagregowany portfel zamówień 20 największych firm był warty ok. 58 mld zł i był o 8 proc. większy niż rok wcześniej.
- Ze wstępnych danych po pierwszym kwartale 2020 r. wynikało, że portfel ten urósł już do ponad 60 mld zł. W efekcie w najbliższych kwartałach wykonawcy nie muszą obawiać się wykorzystanie swojego potencjału.
- W kolejnych kwartałach oczekujemy, że dynamika będzie wyhamowywała i przyjmie też wartości ujemne. W całym 2020 r. spodziewamy się wyniku na niedużym minusie. Więcej obaw dotyczy 2021 r. i tego, ile będzie wówczas nowych inwestycji w sektorze prywatnym - wyjaśnił Sosna.
Ekspert, pytany o sytuację w głównych segmentach rynku budowlanego, wskazał, że inwestycje drogowe mają już swój szczyt za sobą, gdyż wcześnie rozpoczęto realizację przedsięwzięć z obecnego budżetu unijnego.
Na koniec pierwszego kwartału 2020 r. w realizacji znajdowały się drogi ekspresowe i autostrady o długości niespełna 1000 km, a rok wcześniej było to ok. 1300 km.
- Dołek jest do zasypania, jeśli w najbliższych miesiącach GDDKiA wzmocni swoją aktywność kontraktową. To jednak schyłek tego budżetu unijnego, więc inwestycje takie jak program 100 obwodnic czy CPK będą mogły oddziaływać na rynek dopiero po 2022 r. - ocenił Sosna.
Natomiast w sektorze kolejowym mamy szczyt aktywności inwestycyjnej i będzie on trwał praktycznie do końca realizacji obecnej perspektywy budżetu unijnego, czyli do 2023 r., a może nawet 2024 r. Wciąż na etapie planowania, projektowania lub przetargu pozostają inwestycje PKP PLK o wartości ok. 15 mld zł.
Najgorzej sytuacja wygląda w segmencie inwestycji samorządowych, gdzie najwięcej przetargów ogłaszano w 2018 r., a miniony rok przyniósł już spadek nowych postępowań o ponad 20 proc.
Bartłomiej Sosna, pytany o rentowność firm budowlanych, wskazał, że pozytywnie może wpłynąć na nią niższy poziom kosztów.
Z uwagi na kryzys, wywołany przez pandemię koronawirusa, doszło do spadków cen ropy, energii elektrycznej oraz uprawnień do emisji CO2. Do tego od ubiegłego roku taniej stal. Zmniejszyła się też presja płacowa. Zatem kontrakty podpisywane przed kilkunastoma miesiącami mogą dzięki temu cechować się ponadprzeciętną rentownością.