W ostatnich latach na inwestycje infrastrukturalne - drogi, koleje oraz gazowe i energetyczne sieci przesyłowe - wydano grubo ponad 100 mld zł. Dokonano tego, choć warunki do ich realizacji oraz sam sposób prowadzenia przedsięwzięć wymaga wiele poprawek.
Witecki ocenił także, że większą rolę w projektach drogowych zaczną odgrywać instytucje finansowe, u których spółki budowlane muszą pozyskiwać kredyty i gwarancje.
Banki i ubezpieczyciele, doświadczone przez problemy firm budowlanych, będą bardziej skrupulatnie przyglądać się kondycji podmiotów, którym będą udzielać finansowania i zabezpieczeń.
- Te elementy powinny poprawić sytuację w sektorze drogowym. Jednocześnie chcę podkreślić, że nie będziemy podpisywać żadnych nieuzasadnionych aneksów z wykonawcami, aby „jakoś to było”. Nie możemy sobie na to pozwolić, a w ostatnich latach wielu wykonawców miało takie podejście - powiedział Witecki.
Dodał, że ma nadzieję na utrzymanie wynegocjowanego w ostatnich dniach poziomu budżetu unijnego.
- Jeszcze w tym roku będziemy mogli ogłaszać przetargi w ramach nowej perspektywy budżetowej. Mamy już wypracowane procedury oraz regulacje środowiskowe i jesteśmy przygotowani na systematyczne ogłaszanie 15-20 przetargów rocznie. Tak, aby uniknąć spiętrzenia postępowań, a co za tym idzie, wzrostu cen materiałów - stwierdził Witecki.
Zaznaczył także, że GDDKiA nie zamierza ograniczać ilości wykonawców starających się o zlecenia. Witecki podkreślił również, że nadal zamierza bronić najniższej ceny jako najbardziej wiarygodnego kryterium oceny ofert.
- Ostatnie wydarzenia pokazują także, że pozwala ono przeciwdziałać zmowom cenowym. Jednocześnie pozostaje kwestia ryzyk kontraktowych. Wspólnie z przedstawicielami branży będziemy przygotowywać nowy wzór umowy, choć zapewne żadna ze stron nie będzie ostatecznie w pełni zadowolona z jej kształtu - stwierdził Witecki.
Przyspieszenie inwestycji zapowiada natomiast PKP PLK. Wydatki spółki w latach 2008-2011 wyniosły ok. 14 mld zł. Tymczasem w latach 2012-2015 mają sięgnąć ok. 31 mld zł.
- Ostatnie lata wiele nas nauczyły. Wiemy już, ile znaczy planowanie i przygotowanie inwestycji. Ostatnie lata to de facto ciągła walka z procedurami, a także zmiany priorytetów inwestycyjnych Polskich Linii Kolejowych - mówił Marcin Machocki, dyrektor w PKP Centrala.
Machocki wskazał, że w ostatnich latach w PKP PLK przyjęto model inwestycji polegający na modernizacji linii kolejowych, który tak naprawdę oznacza niemalże budowę nowe trasy w miejscu starej.
- Często zbliżone efekty można by osiągnąć mniejszym kosztem. Dlatego obecnie coraz więcej jest ogłaszanych przetargów na rewitalizacje, które są tańsze, nie wymagają pozyskiwania tylu zezwoleń, a przynoszą podobne efekty - powiedział Machocki.
Dodał, że błędnie zdecydowano także o realizacji inwestycji w formule „projektuj i buduj”.
- Większość tego typu kontraktów ma obecnie duże opóźnienia. Odpowiedzialność za projektowanie została przerzucona na wykonawców, a tymczasem potencjał projektowy rynku jest bardzo mały - stwierdził Machocki.
Zaznaczył, że ta praktyka będzie zmieniona i jeszcze w bieżącej perspektywie unijnej PKP PLK będzie zlecać prace projektowe dotyczące inwestycji zaplanowanych na kolejny budżet UE.
- Nowe przedsięwzięcia zapewne będziemy realizować od 2016 r. Najbliższe trzy lata poświęcimy jeszcze na dokończenie i rozliczenie inwestycji z obecnego budżetu unijnego - zapowiedział.
Krzysztof Niemiec, wiceprezes Fusion Invest, upominał natomiast, że w inwestycjach kolejowych szczególne znaczenie ma dopilnowanie jakości robót.
- PKP PLK chce w najbliższych trzech latach na inwestycje aż 26 mld zł. Ten cel nie może być realizowany kosztem kompromisów wobec jakości prac, bo w kolejnictwie ma ona ma bardzo wysokie przełożenie na bezpieczeństwo podczas eksploatacji - podkreślił Niemiec.
Przypomniał także, że podpisywane kilka lat temu kontrakty kolejowe nierzadko oscylowały wokół połowy wartości kosztorysów przetargowych. Tymczasem tylko szyny kolejowe drożały ostatnio o ok. 10 proc. rocznie, a podkłady czy rozjazdy poniżej poziomu inflacji.
- Obecny niski poziom zamówień na materiały potrzebne do realizacji kontraktów kolejowych może świadczyć o tym, że niektórzy wykonawcy zastanawiają się nad tym czy lepiej zejść z kontraktu i zapłacić kary, czy realizować go dalej z dużymi stratami - ocenił Niemiec.
Na trudności związane z realizacją inwestycji liniowych zwrócił uwagę Kazimierz Kułaga, członek zarządu Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Regulacje prawne nie pomagają w budowie infrastruktury. Kułaga wskazał, że w przypadku sieci przesyłowych, proces inwestycyjny trwa średnio 6-8 lat, z czego na same prace budowlano-montażowe przypada 1-2 lata.
- Przykładowo w gminie Kórnik przez 14 lat trwały procedury związane z pozwoleniami na budowę sieci przesyłowej. Pewnie trwałyby do dzisiaj, gdyby nie specustawa na Euro 2012 - powiedział.
- Gminy nie mają planów zagospodarowania przestrzennego. Do tego dochodzą kwestie związane z wykupem działek oraz ustawą korytarzową - wyliczył.
PSE, zgodnie z przyjętym planem zamierzeń inwestycyjnych, w latach 2013-2017 planuje przeznaczyć na inwestycje związane z budową, rozbudową i modernizacją sieci przesyłowych łączną kwotę 9,9 mld zł.
- Planujemy inwestycje tak, aby w pierwszej kolejności podłączać nowe źródła wytwarzania w energetyce konwencjonalnej i odnawialnej. W perspektywie 2020 r. chcemy także wzmocnić sieci poprzez przebudowę torów prądowych 220 kV na 400 kV oraz uzyskać połączenia transgraniczne ze wschodem i zachodem - powiedział Kułaga.
Szerokie plany inwestycyjne ma także Gaz-System. Wartość gazociągów, które mają zostać wybudowane do 2014 r., wynosi ok. 3 mld zł. Najważniejsze inwestycje powstaną w północno-zachodniej i środkowej Polsce.
- Cześć z tych inwestycji jest już bardzo zaawansowana; niektóre mogą zostać oddane do użytku jeszcze w 2013 r., a reszta w 2014 r. - łącznie z terminalem LNG w Świnoujściu. Te przedsięwzięcia znacząco podniosą jakość rynku gazu w Polsce - powiedział Rafał Wittmann, dyrektor pionu rozwoju Gaz-Systemu.
Na wszystkie strategiczne inwestycje realizowane do 2014 r., w tym również na budowę terminalu LNG w Świnoujściu, Gaz-System zamierza przeznaczyć ok. 8 mld zł.
Wittmann zaznaczył, że dzięki oddanym w ubiegłym roku połączeniom międzysystemowym, m.in. dzięki interkonektorowi między Polską a Czechami oraz powiększeniu połączenia z Niemcami, łączna przepustowość połączeń transgranicznych wzrosła o 30 proc.
- Kolejny wielki projekt to Korytarz Północ-Południe. Przygotowujemy z czeskim i słowackim operatorem systemowym projekty następnych interkonektorów. W Polsce chcemy do 2020 r. wybudować kolejne ponad 1000 km gazociągów o dużej przepustowości - zaznaczył Wittmann.
Przyznał, że branża budowlana nie była w pełni przygotowana do realizacji obecnych inwestycji gazowych. Zaznaczył jednak, że tego typu potencjał się mocno uszczuplił na przestrzeni ubiegłych lat, gdy rocznie budowano średnio zaledwie 20-30 km gazociągów.
- Tak naprawdę firmy wykonawcze dziś budują ten potencjał. Mamy nadzieję, że na kolejne 1000 km gazociągów będą one już w pełni gotowe. Dlatego też z dużym wyprzedzeniem informujemy o swoich planach inwestycyjnych - wskazał.
Wśród beneficjentów inwestycji prowadzonych przez Gaz-System znajduje się m.in. grupa Stalprofilu.
- Najpierw kupiliśmy produkujący rury Izostal, a następnie budujący gazociągi ZRUG Zabrze. Teraz jesteśmy zadowoleni, że otrzymujemy zamówienia zarówno na materiały, jak i wykonawstwo z Gaz-Systemu - powiedział Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu.
- Przed kilkoma laty zdecydowaliśmy się na dywersyfikację działalności, widząc, że na rynku dystrybucji stali rośnie pozycja producentów. Nie bez znaczenia była rosnąca szara strefa, która w ostatnim czasie osiągnęła apogeum, zwłaszcza w segmencie prętów żebrowanych dla budownictwa - dodał.
Zaznaczył przy tym, że nadchodzący budżet unijny będzie zarazem ostatnim tak dużym zastrzykiem finansowym na inwestycje infrastrukturalne w Polsce.
- Z czasem będą zatem pojawiać się pytania o to, jaki kierunek będą musiały obrać firmy w przyszłości? Zapewne będą potrzebne inwestycje w nowe ścieżki rozwoju, choćby na zmianę czy poszerzenie profilu działalności. Pytanie tylko, za co inwestować, jeśli obecne kontrakty są nierentowne lub pozwalają tylko na minimalny zarobek - pytał Bernhard.