O tym dlaczego inwestorzy i samorządy w niewielkim stopniu wykorzystują gotowe narzędzie, jakim jest PPP, do realizacji publiczno-prywatnych inwestycji oraz jakie inne możliwości dla deweloperów komercyjnych stwarza ta formuła rozmawiamy z Adamem Szejnfeldem, posłem na Sejm RP.
Na szczeblu samorządowym na poziom inwestycji, zwłaszcza realizowanych w dotychczasowych, standardowych zasadach, wpływa kilka kwestii. Coraz mniejsza liczba przedsięwzięć to efekt większych ograniczeń nałożonych na samorządy w kwestii samofinansowania ich działań. Do tego dochodzi zwiększający się poziom długu publicznego, a w zasadzie wzrost zadłużenia samych samorządów.
Wszystko to powoduje, że władze samorządowe muszą poszukiwać innych sposobów na finansowanie swoich zadań. Tym bardziej, że jesteśmy w trakcie cięć deficytu i długu państwowego, które będą szły dwutorowo i dotkną też szczebla samorządowego.
Poza tym kończy się nam perspektywa korzystania ze środków unijnych. Oczywiście otworzą się nowe możliwości pozyskania środków z UE, ale przez pewien czas będziemy mieli do czynienia z pewną "dziurą". Będzie to moment między zakończeniem jednej a rozpoczęciem się drugiej fazy pomocy z Unii, co potrwa przynajmniej 2-3 lata. Przed nami zatem bardzo newralgiczny okres.
Aby dynamika inwestycji nie spadła radykalnie, będą potrzebne nowe rozwiązania. Jednym z nich jest właśnie Partnerstwo Publiczno-Prywatne. Ten instrument już jest, wystarczy do niego tylko sięgnąć. PPP powinno stać się przedmiotem istotnego zainteresowania ze strony samorządowców. To formuła, która mogłaby otworzyć nową erę rozwoju Polski.
Jednak samorządy nie ufają PPP.
Spadek inwestycji realizowanych w PPP to efekt wielu czynników. Ciągle aktualny jest element z przeszłości zwany żartobliwie czwartym "P". Na to nakłada się bardzo niski poziom wiedzy na temat tego, czym jest PPP, jak się do tej formuły przygotowywać oraz jak ją realizować.
Kolejne, i to bardzo istotne czynniki, to m.in. ciągłe próby i faktyczne zmiany wprowadzane do ustawy określającej zasady funkcjonowania tego instrumentu. Polscy urzędnicy mają tendencję do ciągłego "grzebania" w obowiązującym prawie, niezależenie, czy jest to konieczne, czy nie.
Tymczasem prawo to funkcjonuje zbyt krótko, jego wykorzystanie na dużą skalę nie miało jeszcze miejsca, więc dodawanie do niego kolejnych teorii, niepopartych praktycznym uzasadnieniem i konkretnymi działaniami, jest bezcelowe. Czytaj więcej