To będzie rewolucja. Sodowe zakłady Grupy Ciech chcą zmienić miks energetyczny. Jest węgiel, będzie węgiel i gaz. Spółka chce także zautomatyzować w większym niż obecnie stopniu produkcję, a wszystko po to, aby być bardziej konkurencyjnym.
Inaczej wygląda sytuacja w zagranicznych zakładach grupy.
W Niemczech spółka korzysta z gazu i także energii wyprodukowanej przez spalarnię odpadów. W Rumunii (to jedyny zakład sodowy grupy, w którym firma nie posiada własnej elektrociepłowni i pozyskuje energię z zewnątrz) także oprócz węgla obecny jest gaz. Powinien on również zaistnieć w Polsce.
- Pamiętajmy, że gaz jest dwa razy mniej emisyjny niż węgiel, dla nas to duża korzyść. Dodatkowo źródła gazowe są bardziej stabilne - tłumaczy Mirosław Skowron, członek zarządu Ciechu. - W sytuacji, gdy tak dużo mówi się o konieczności zmniejszenia emisji CO2, to ogromne zalety „gazówek” - dodaje menedżer.
Plany są ambitne. Kosztem 250-300 mln zł spółka chce zwiększyć sprawność i dyspozycyjność obszaru energetyki w polskich zakładach sodowych. Zysk? Zwiększenie wolumenu produkcji sody poprzez ograniczenie strat produkcyjnych oraz uzyskanie rezerw produkcyjnych pary. Jednocześnie wdrożenie miksu energetycznego przyczyni się do ograniczenia emisji CO2, a po 2021 roku już nawet czwarta część energii wykorzystywanej w polskich zakładach sodowych będzie pochodziła z układów gazowych.
Jakie inne inwestycje planuje Ciech czytaj w dalszej części materiału