Potencjalne wejście Lotosu do projektu Polimery Police to potężna "zagwozdka" dla... PKN Orlen. Może skończyć się zwarciem z mającą w siedzibę w Rotterdamie firmą LyondellBasell i skomplikować potencjalną fuzję dwóch największych polskich firm paliwowych.
- Samej Grupy Azoty nie stać na budowę Polimerów Police. Lotos zastanawia się nad wsparciem jej sumą 0,5 mld zł.
- Sęk w tym, że nowa instalacja konkurowałaby z wyrobami Basell Orlen Polyolefins - spółki, którą Orlen tworzy z Basell Europe Holdings z Grupy LyondellBasell.
- Gdyby Lotos wszedł w Polimery, po jego przejęciu Orlen stałby się konkurentem dla swojego biznesowego partnera i trochę sam dla siebie.
Polimery Police to największy od czasu transformacji gospodarczej projekt chemiczny w kraju. Inwestycja o wartości około 7 mld zł ma w dużym stopniu zniwelować polski deficyt polipropylenu. Oprócz budowy instalacji projekt przewiduje modernizację polickiego portu i kolejowej logistyki zakładów na północ od Szczecina. Zabiegi wokół finansowania Problem w tym, że samą Grupę Azoty na inwestycje zwyczajnie nie stać.
- W moim scenariuszu bazowym jest szansa, by projekt ten wystartował. Ale występują ryzyka. Największym jest wycofanie się któregoś z potencjalnych partnerów. Początkowo wydawało się, że chętnych jest wielu. Jednak gdy powiedziano „sprawdzam” aż tak różowo nie jest, a strony potrzebują jeszcze więcej czasu na analizy - mówi nam Jakub Szkopek, analityk Domu Maklerskiego mBanku.
- Same Azoty nie udźwigną tej inwestycji. Muszą znaleźć współfinansujących. 500 mln złotych od Lotosu to byłby cenny wkład w zabezpieczenie finansowania inwestycji - mówi analityk z innego domu maklerskiego.
I tu zaczynają się schody.