Deregulacja? - W ostatnich latach za rządów Zjednoczonej Prawicy dużo się pod tym względem poprawiło, ale były też takie rzeczy, które się popsuły – idzie przede wszystkim o inflację przepisów czy zbyt częste zmiany – przyznał Jarosław Gowin, wicepremier, minister rozwoju, pracy i technologii, w rozmowie podczas sesji inaugurującej EEC Trends.
- Szczególnie ciekawe są dla nas uwagi branżowe. Na przykład przemysł motoryzacyjny zwraca uwagę na trudności w testowaniu zaawansowanego wyposażenia pojazdów autonomicznych na polskich drogach – to wskazanie luki, legislacyjnego niedostosowania – podaje przykład Jarosław Gowin.
Wskazuje też, że przemysł chemiczny akcentuje rosnącą konkurencję firm azjatyckich, wprowadzających do obrotu tańsze produkty, powstające – delikatnie mówiąc – niekoniecznie z zastosowaniem norm, które Europejczycy sobie narzucili.
- Dosyć podobne zagrożenia wskazuje też przemysł farmaceutyczny – przedstawiciele tej branży zwracają m.in. uwagę na skomplikowane procedury dopuszczenia produktów leczniczych do sprzedaży, na wysokie koszty wprowadzenia na rynek ulepszonych leków. Ale też na konieczność skrócenia łańcucha dostaw: w I fazie pandemii cały świat odczuł, gdy substancje czynne z Chin czy Indii przestały docierać do fabryk na Starym Kontynencie – Jarosław Gowin sięga do innego przykładu
Uwagi biznesu zebrane w Białej Księdze to jednak tylko pierwszy etap. Pochylą się nad nią eksperci – ludzie z biznesu, którzy odnieśli spektakularny sukces, prowadząc firmy. Zaproponują konkretne już rozwiązania dotyczące i całej gospodarki, i poszczególnych branż.
Bardzo ważnym elementem
NPP staną się kontrakty branżowe.
- Pracujemy teraz nad dokładnymi założeniami określającymi, na czym mają one precyzyjnie polegać. Dzięki tym kontraktom poszczególne branże miałyby na wiele lat zapewnione stabilne warunki rozwojowe – planuje wicepremier.
I dopowiada, że
NPP może się powieść tylko wtedy, gdy będzie właściwie sprzężona z Krajowym Planem Odbudowy i z umową partnerstwa - czyli z sensownym, prorozwojowym wykorzystaniem ogromnych funduszy unijnych. I nad tym zamierzeniem – deklaruje resort rozwoju, pracy i technologii - też równolegle trwają prace.
Żmudne meandry deregulacji
Wysiłki na rzecz deregulacji prawa i gospodarki to właściwie stały punkt działania Jarosława Gowina - już od czasu, gdy był ministrem w gabinecie PO/PSL. Deregulacja jest też istotnym punktem w przygotowywanych propozycjach nowej polityki przemysłowej. Tyle że o tym mówi się już prawie przez trzy dekady, a jakoś nie przekuwa się to na poważne zmiany w praktyce… Dlaczego niby teraz ma być inaczej?
- Przepisy na złe prawo są stare jak nasza cywilizacja… Pierwszym, który zwrócił uwagę na nadmiar prawa, był Tacyt. Ale nie zasłaniajmy się starożytnym Rzymem. W ostatnich latach za rządów Zjednoczonej Prawicy dużo się pod tym względem się poprawiło, ale były też takie rzeczy, które się popsuły – idzie przede wszystkim o inflację przepisów czy zbyt częste zmiany – przyznaje minister.
I zgadza się, że na przykład Konstytucja Biznesu nie odniosła jeszcze do tej pory pożądanego skutku.
- Po pierwsze: musi się ona zakorzenić w mentalności urzędników, a po drugie: musimy stopniowo dodawać do tych przepisów pewne usługi cyfrowe, bo bez nich bardzo trudno o deregulację - komentuje lider Porozumienia.
Uważa też, że może bardziej niż o tworzenie i uchwalanie nowych ustaw chodzi w deregulacji o konkretne zmiany w funkcjonowaniu instytucji państwowych.
- Takie właśnie zadanie pan premier Morawiecki postawił przed naszym ministerstwem. Powołany został międzyresortowy zespół - na czele z moją zastępczynią, wiceminister Anną Kornecką. W interwałach - co kwartał - ma on przedstawiać konkretne propozycje, jak upraszczać i usprawniać działanie instytucji i przepisów – mówi Jarosław Gowin.
Resort rozwoju bardzo dużą wagę przykłada m.in. do upraszczania przepisów budowlanych.
- W czasach covidu okazało się, że szeroko rozumiany sektor budowany jest atutem polskiej gospodarki. Tymczasem przedsiębiorcy z tej branży skarżą się na narastające bariery prawne czy sprawozdawcze. Nie wszystko jest naszą winą: część zbytecznych przepisów powstaje na poziomie Unii. Ale kiedy już implementujemy unijne prawo – a powinniśmy to robić - to starajmy się nie dokładać (nazywam to „pozłacaniem”) do tych rygorów jeszcze jakichś zbędnych administracyjnych ograniczeń krajowych – mówi nam wicepremier.
Ład w autorskim ujęciu
Lada moment rząd zaproponuje też ponoć ambitny plan zwany Polskim Nowym Ładem: ma on w sobie mieścić m.in. nowe impulsy w kursie na innowacje, plany inwestycyjne, pomysły na ochronę i ożywienie rynku pracy czy rozwiązania w polityce proprzemysłowej.
Propagandowe skojarzenia z New Dealem (Nowym Ładem) Roosevelta są ewidentne i zapewne zamierzone. Jeśli brać je poważnie w symbolicznej warstwie, to rząd naprawdę wysoko mierzy - na razie przynajmniej w deklaracjach. Jakie nadzieje wiąże z tą nową strategią wicepremier i minister rozwoju?
Jarosław Gowin – na tle rooseveltowskiego wielkiego planu - deklaruje się nie jako zwolennik Johna Maynarda Keynesa, ale Friedricha Augusta von Hayeka…
- Nie jestem entuzjastą wielkiego interwencjonizmu państwowego. Ale - po pierwsze - nasz rząd ma charakter koalicyjny, a główna partia naszego obozu - czyli Prawo i Sprawiedliwość - w sprawach gospodarczych jest niewątpliwie bardziej „keynesowska” niż „hayekowska”. A po drugie: zdaję sobie sprawę, że czasach postcovidowych skala tego interwencjonizmu nie tylko w Polsce, ale i na świecie - mam nadzieję, że przejściowo - musi być znacznie większa – wyjaśnia.
Wicepremier mocno podkreśla, że Nowy Polski Ład sygnuje Mateusz Morawiecki, choć oczywiście poszczególne ministerstwa przy tym projekcie współpracują. Jaki będzie ostateczny kształt tej strategii, dowiemy się w zapewne ciągu najbliższych paru tygodni.
- Mogę powiedzieć, co my, jako ministerstwo, ale też w imieniu Porozumienia - partii współtworzącej Zjednoczoną Prawicę – proponujemy do tego dokumentu, który - mam nadzieję - będzie miał charakter planu konkretnych działań i instrumentów. Nasz wkład to rozwiązania związane z mieszkalnictwem: cały pakiet ustaw, które już sukcesywnie wchodzą w życie, zwłaszcza jeśli chodzi o budownictwo społeczne (nie mylić z komunalnym) – precyzuje Jarosław Gowin.
MRPiT naciska też na działania prosamorządowe. Ma to m.in. sporo wspólnego także z gospodarką.
- Inwestycje samorządowe mogą być dźwignią rozwoju polskiej gospodarki, ale i szansą dla lokalnych firm. Przedsięwzięcia samorządowe mają z reguły mniejszą skalę, wykonawcami zatem mogą być firmy z sektora MSP, czyli polskie. Dlatego Porozumienie proponuje, by Funduszowi Inicjatyw Lokalnych nadać charakter trwałej, corocznej subwencji rozwojowej (a nie instrumentu incydentalnego, od święta) - i to według zobiektywizowanego, a nie uznaniowego kryterium – ujawnia Jarosław Gowin w rozmowie podczas EEC Trends.