Szereg kontraktów na sprzedaż nawozów, na terenie kraju zawarła w kilku ostatnich dniach Grupa Azoty. Umowy te wzmacniają pozycję naszego potentata i co ważne są kluczowe dla dalszego rozwoju firmy.
Jak mówi prezes potentata Paweł Jarczewski: naszymi atutami są potężne zdolności produkcyjne, szeroka paleta produktów i usytuowanie na trzecim co do wielkości rynku rolnym w Unii Europejskiej .
Jednak kontraktowanie dostaw to coś więcej chodzi także o to aby zaklepać sobie sprzedaż. Nie da się bowiem ukryć, że Grupa Azoty musi mierzyć się z bardzo silną konkurencją. Nawozy w Polsce sprzedają, lub chcą sprzedawać praktycznie wszyscy wielcy europejscy producenci.
To pochodna tego o czym mówi prezes Jarczewski. Tylko we Francji i Niemczech uprawiany jest w UE większy areał ziemi. Nic więc dziwnego, że Azoty podpisują liczne umowy i to zwykle aż na pięć lat.
Można także stwierdzić, że firma postępuje zgodnie z zasadą, że najlepsza obrona jest atak. Grupa musi się przygotować na ewentualny napływ do UE, a w szczególności do Polski nawozów rosyjskich. Dzięki specjalnym cenom gazu jakie obowiązują w Rosji, mogą one być sprzedawane po bardzo atrakcyjnej cenie. Wydaje się co prawda , że Unia może przedłużyć cła na rosyjską saletrę, ale lepiej być przygotowanym na ewentualną niespodziankę.
Umowy mają także jeszcze jedno duże znaczenie. Chodzi o rozwój firmy. Zagwarantowanie sobie sprzedaży oznacza bowiem, że spółka praktycznie pewna jest przychodów , a to przekłada się na możliwość planowania wydatków, w tym na tak kluczowe jak badania i rozwój.
- Nasza filozofia funkcjonowania na rynku nawozowym zakłada nie tylko produkcję i sprzedaż produktów ale wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań rolnictwa precyzyjnego. Dlatego też w ostatnich latach rozpoczęliśmy program inwestycyjny, który już owocuje produkcją nowoczesnych, specjalistycznych formuł nawozowych zgodnych z oczekiwaniami naszych klientów - dodaje prezes Jarczewski.
Nie byłoby to możliwe bez zadbania o liczne kontrakty.