To może być gorący kwartał w Grupie Azoty. Zarząd spółki zaproponował rozpoczęcie rozmów ze stroną społeczną w sprawie zamrożenia płac. I ma ku temu bardzo poważne argumenty. Czy związki zawodowe się na to zgodzą?
- Grupa Azoty musi ograniczyć wydatki, bo drogi gaz uderza w marże firmy.
- Zarząd chciałby zamrozić wzrost płac w tym roku.
- Wpływ na pensje ma m.in. to, co dzieje się na azjatyckim rynku nawozów.
Grupa Azoty to największa spółka chemiczna w kraju, a także jeden z liderów wśród europejskich producentów nawozów. Firma dość dobrze poradziła sobie z pandemią, która mocno uderzyła w segment produkcji tworzyw sztucznych. W przypadku nawozów było lepiej.
Zamrożenie zamiast podwyżek?
Początek roku to zwykle w dużych firmach podwyżki płac dla załogi. Tak też było w Grupie Azoty. Jednak, czy tak będzie w tym roku?Czytaj też: Reorganizacja największego producenta farb i lakierów
O kwestię podwyżki wynagrodzeń zapytaliśmy zarząd spółki.
- W związku z trudną sytuacją w kraju i na świecie związaną z pandemią COVID-19, zarząd Grupy Azoty skierował do spółek z grupy kapitałowej rekomendację o rozpoczęcie dialogu ze stroną społeczną dotyczącego odstąpienia od podwyżek w 2021 r. Należy podkreślić, że rekomendacja dotyczy wyłącznie nadchodzącego roku i ma związek z dynamicznie zmieniającą się sytuacją pandemiczną - odpowiedziano nam.
Co ciekawe, negocjacje płacowe w Grupie Azoty Zakłady Chemiczne „Police” już się zakończyły. Z jakim skutkiem?
- Zarząd spółki stoi na stanowisku, że obowiązujący Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy (ZUZP), jako wyraz konsensusu pomiędzy jego stronami, jest wartością, którą należy chronić, dlatego zgodnie z §2 ust. 1 i 2 Załącznika 10 do ZUZP Fundusz Premiowy na 2021 rok został określony na poziomie 70 proc. wartości funduszu dotychczasowego. Natomiast zgodnie z §95 ust. 6 ZUZP na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych zostanie dokonany odpis podstawowy. Wynagrodzenia w 2021 roku nie ulegają zmianie. Stanowisko zarządu spółki w zakresie tworzenia Funduszu Zakładowych Świadczeń Socjalnych, jak i braku podwyższania wynagrodzeń, jest zgodne z zaleceniami jednostki dominującej - Grupy Azoty - brzmi komunikat spółki.
W praktyce więc podwyżek wynagrodzeń pracowników najpewniej nie będzie. Jakie są powody takiej decyzji? Czy faktycznie są one istotne?
- Wydaje mi się, że w obecnym otoczeniu rynkowym zwyczajnie Grupy Azoty nie stać na podwyżki płac - mówi nam Jakub Szkopek, analityk DM mBanku.
Problem bowiem w tym, że Grupę Azoty czeka bardzo ciężki pierwszy kwartał. A to właśnie on w znacznym stopniu decyduje, jaki dla firmy jest cały rok. To w pierwszych miesiącach roku zawiera się gros kontraktów na dostawy nawozów; tymczasem na tym kluczowym dla Azotów rynku dzieje się po prostu źle.
Po pierwsze w górę idą mocno ceny gazu ziemnego. A to przecież on jest głównym czynnikiem kosztowym w produkcji nawozów sztucznych. Wkład gazu może sięgać nawet 60-70 proc. całości kosztów w przypadku nawozów najprostszego typu.
Nie byłoby to aż takim problemem, gdyby w ślad za cenami gazu rosły ceny nawozów. Pozwoliłoby to utrzymać zadowalający poziom marż i godziwe zyski. Co więcej, usprawiedliwiałaby to nawet hossa na wielu produktach rolnych. Tymczasem tak się nie dzieje, ceny nawozów niemal stoją w miejscu. W przypadku nawozów saletrzanych marże są na najniższym od lat poziomie.
Chiński eksport bije w Azoty
Co takiego zahamowało wzrost cen? Znaczący wpływ na nasze krajowe podwórko ma to, co dzieje się na rynku azjatyckim, a zwłaszcza w Chinach. Jak pokazują dane za październik i listopad (grudniowych jeszcze nie ma), Chiny w tych miesiącach wyeksportowały najwięcej mocznika i nawozów od 2014 roku. To wywołało taką presję cenową, że, aby nie zostać wyrugowanym z rynku, europejscy producenci nie mogą podwyższać cen nawozów.Problem z cenami poważnie bije w Azoty, co więcej, ma to miejsce w sytuacji, gdy firma ma potężne nakłady inwestycyjne. Przez najbliższe lata będzie musiała wydawać rocznie około 2 mld zł, głównie na inwestycje w ramach Polimerów Police. Dążenie do ograniczenie wydatków jest w świetle tych faktów jak najbardziej zrozumiałe.
Co na to strona społeczna? Trudno spodziewać się, by związkowcy z firm chemicznych byli z tego zadowoleni. – Firma ma ciężki okres, ale przydałaby się chociaż podwyżka inflacyjna. W końcu ceny nie stoją w miejscu. Jeśli nie będzie żadnej podwyżki, to w praktyce nasze zarobki spadną – argumentuje nam związkowiec z Puław (poprosił o niepodawanie nazwiska, bo ostateczne decyzje w sprawie strategii negocjacyjnej wciąż nie zapadły).
Ile taka podwyżka mogłaby kosztować Grupę Azoty?
Można pokusić się o szacunki. Całość kosztów wynagrodzeń w firmie to około 1,5 mld zł (dane za 2019 rok). Jeżeli przyjąć, że ubiegłoroczna inflacja w kraju sięgnęła 3 proc. (dopiero 18 stycznia NBP poda dane o grudniowej inflacji), to pracownicze koszty spółki wzrosłyby o około 45 mln złotych. A to kwota w obecnej, trudnej sytuacji branży nawozowej znaczna.
W przeszłości w krajowych firmach chemicznych płace były już zamrażane. Nigdy nie było to łatwe wobec sprzeciwu związków. Być może tym razem zarządowi Grupy Azoty uda się zamrozić płace, jednak możliwie, że kosztem znaczących podwyżek za rok lub dwa.